Dzieci ofiarami naciągaczy
Wirtualny świat to jednocześnie szansa i zagrożenie. Często jednak dzieje się tak, że szala przechyla się w tę drugą, ciemną stronę. Szczególnie w przypadku dzieci i nastolatków. Przejmowanie tożsamości, ściąganie zainfekowanych programów, ryzykowne kontakty, stalking, groźby karalne, rozsyłanie intymnych zdjęć, nawiązywanie kontaktów w celach seksualnych - jest mnóstwo różnego rodzaju negatywnych zjawisk wynikających z dostępu do sieci.
- Odnotowujemy wiele oszustw za pomocą internetu poprzez transakcje internetowe czy poprzez włamania na konto. Na pewno są to zjawiska, które są częste i w codziennej praktyce spotykane, nie tylko w naszej, ale też pedagogów i nauczycieli – mówi Wojciech Macutkiewicz, komendant miejski policji w Białymstoku. - Wystarczy otworzyć link, który zostanie nam przysłany z nieznanego źródła, czy też nawiązać kontakt z nieznaną osobą, która napisze do nas i zaproponuje udział w loterii czy wprost wygraną, mimo że nie braliśmy udziału w losowaniu. Dzieci klikają bez większej refleksji i łatwiej im zaakceptować jakiś regulamin, łatwiej podać jakieś hasło, wysłać zdjęcie – dodaje.
Poza tym dzieci często nie mają świadomości, że mogą ściągnąć grę, która znacznie obciąży rachunek telefoniczny, albo otworzyć bardzo kosztownego (nawet 36 zł) smsa premium.
Świat wirtualny zastępuje realny
Dla dzieci i nastolatków internet to naturalne środowisko. Niestety bywa tak, że zastępuje ono rzeczywistość. Uzależnienie od surfowania w sieci to kolejny problem.
- Do nas trafia coraz więcej młodych ludzi. Rodzice są przestraszeni, że dziecko za długo siedzi przy komputerze, że zaniedbuje naukę, inne obowiązki. Coraz częściej spotykamy się nie tylko z nadużywaniem komputera i internetu, ale już z uzależnieniem. Są takie sytuacje, że dziecko siedzi nocami, przestaje chodzić do szkoły, nie ma kontaktu z rodzicami – wskazuje Elżbieta Powichrowska z Ośrodka Profilaktyki i Terapii dla Młodzieży i Dorosłych "Etap".
Dlaczego więc internet tak bardzo pochłania? Elżbieta Powichrowska podkreśla, że to właśnie tu dzieci szukają potwierdzenia, że są ważne i wartościowe. Jako gracze odnoszą sukcesy. Mogą być kim chcą. Ktoś "lajkuje" ich zdjęcia. Mają 2000 przyjaciół. Tu znajdują osoby, którym piszą o swoich uczuciach, problemach. Już 8-latki zakładają konta na Facebooku. Twierdzą, że rodzice o tym wiedzą. Podczas gdy zgodnie z regulaminem można to zrobić mając 13 lat.
- Kluczową rolę odgrywają rodzice, którzy powinni zastanowić się, jak nawiązać z dzieckiem lepszą więź, jak je zmotywować, jak poznać jego komputerowy świat, jak je zmotywować do innych aktywności, do innych wartości. Muszą mieć dla niego czas, dowiedzieć się więcej niż uzyskanie odpowiedzi na krótkie pytania "co było w szkole?", "jadłeś?". Chodzi o dowiedzenie się z czym dziecko ma problem, jakie sukcesy odnosi, co przeżywa – radzi przedstawicielka "Etapu".
Cyberprzemoc i seksting
Nastolatek pozostawiony sam sobie może paść ofiarą cyberprzemocy lub sekstingu.
- Cyberprzemoc to jedna z form przemocy rówieśniczej w której dochodzi do ataku, "hejtu", obrażania, publikowania kompromitujących materiałów w internecie. Generalnie wiąże się ona z różnymi konsekwencjami emocjonalnymi dla ofiary, która często sobie z tym nie radzi, która nie wie jak się zachować, nie szuka wsparcia u dorosłych. Natomiast seksting to publikowanie, przesyłanie zdjęć o charakterze intymnym, nagich, półnagich, najczęściej do rówieśników. To jest forma dowodu miłości, zainteresowania sobą. Często jednak zdarza się, że materiał wycieka do świata wirtualnego i z tej relacji, która miała być bliska, robi się "hejt", przemoc i ten materiał zaczyna żyć swoim życiem – wyjaśnia Agnieszka Nawarenko z Fundacji Dajemy dzieciom siłę.
Zagrożenia te dotyczą najczęściej dziewczyn od 13. roku życia. Zdaniem Agnieszki Nawarenko jest to pokłosie naśladowania zachowań, zdjęć, które pojawiają się w internecie, na billboardach, powszechnej seksualizacji.
Telefon i tablet? Tak, ale nie za wcześnie
Rodzice nie zawsze pamiętają, że dziecku, które nie ukończyło 2., a najlepiej 3. roku życia nie powinno się dawać telefonu lub tabletu. 4-latkom zaś można zaproponować gry edukacyjne, ale nawet wtedy dziecko powinno bawić się pod kontrolą rodziców. Opiekunowie muszą wiedzieć, że największym zagrożeniem dla najmłodszych dzieci jest kontakt ze szkodliwymi treściami.
- Rodzice nie mają ustawionych opcji kontroli rodzicielskiej. Dzieci bardzo często nieintencjonalnie, przypadkowo trafiają na materiały, które są nieadekwatne do ich rozwoju emocjonalnego, poznawczego, które powodują, że świat przestaje być bezpieczny, pojawiają się lęki i trzeba z tym pracować już w gabinecie psychoterapeutycznym – podsumowuje Agnieszka Nawarenko.
dorota.marianska@bialystokonline.pl