Oskarżonymi w sprawie są także żona Gawła oraz kobieta, która prawdopodobnie pomagała im w dokonywaniu oszustw. Wszyscy twierdzą, że są niewinni.
Dyrektorowi Teatru TrzyRzecze postawiono łącznie kilkanaście zarzutów, w tym oszustwa na kilkaset tys. zł. Poszkodowanymi mają być głównie prywatne przedsiębiorstwa, które miały nie otrzymać zapłaty za wydane towary. Jedna sprawa dotyczy banku. Gaweł miał też wyłudzić od Fundacji Batorego 100 tys. zł, jednak jak twierdzi sama fundacja, nic takiego nie miało miejsca. Stowarzyszenie wygrało konkurs, ale musi zwrócić pieniądze, ponieważ Teatr wydał je niezgodnie z zasadami konkursu.
Na rozprawie nie stawiła się jedna z oskarżonych – Ewelina G. Powodem tego jest uszkodzenie kręgosłupa. Dlatego na prośbę jej obrońcy sprawa została odroczona.
- Czujemy się jak postaci z książki Orwella. Skompromitowaliśmy prokuraturę w związku z tym, że nie ścigała neonazistów i człowieka, który namalował swastykę, bo według niej jest to hinduski znak szczęścia. Ta sama prokuratura chwilę potem jak ujawniamy nieprawidłowości i prokuratura generalna wykazuje, że mieliśmy rację, iż wiele postępowań nie było wszczynanych sprawdza, czy moje książki nie są plagiatami, czy stłuczki samochodowe z ostatnich 10 lat nie są sfingowane, czy nie płaciłem za wysokich, podkreślam, alimentów, przegląda moje skrzynki mailowe z ostatnich lat szukając haków. Ja się nie zgadzam na takie państwo, w którym funkcjonariusze publiczni mogą w świetle fleszy mścić się na osobach, które je skompromitowały. Uważam, że to jest skandal i cieszę się, że ten proces się rozpoczął, będę chciał jak najszybciej oczyścić swoje dobre imię – skomentował sprawę Rafał Gaweł.
Kolejna rozprawa, na której wszyscy oskarżeni złożą swoje wyjaśnienia jest zaplanowana na 27 listopada bieżącego roku.
justyna.f@bialystokonline.pl