Gdy 10 i 11 stycznia doszło do tragicznych wydarzeń w Gdańsku, kiedy to prezydent miasta Paweł Adamowicz został dźgnięty nożem podczas finału WOŚP, a dzień później w wyniku obrażeń zmarł, z całej Polski płynęły wyrazy solidarności. Także z Białegostoku, gdzie wystawiono księgi kondolencyjne, a mieszkańcy zbierali się na Rynku Kościuszki, żeby uczcić pamięć samorządowca.
Wówczas też padła deklaracja o tym, że w ramach upamiętnienia Paweł Adamowicz ma zostać honorowym obywatelem Białegostoku. Od tamtej pory minęło trochę czasu, ale na lutową sesją przygotowano odpowiednie stanowisko, które jeszcze co prawda nie przyznaje prezydentowi Gdańska statusu honorowego obywatela, ale pada w nim, że to nastąpi.
Związany czy niezwiązany
Podczas sesji głos w tej sprawie zabrał prezydent Tadeusz Truskolaski, który przyjaźnił się z prezydentem Adamowiczem.
- Paweł Adamowicz był przyjacielem zarówno Białegostoku, jak i moim osobistym. Znaliśmy się od 12 lat – pierwszy do mnie zadzwonił i pogratulował wyboru na prezydenta Białegostoku w 2012 roku. Powiedział wówczas, że ma związki z naszym regionem, bo jego tata pochodzi z okolic Wilna, a mama z Łap – wspominał Tadeusz Truskolaski.
Prezydent chciałby, żeby Paweł Adamowicz otrzymał tytuł honorowego obywatela 27 maja, czyli w Dniu Samorządowca. Na cały pomysł z honorowym obywatelstwem zgodzić nie chcieli się przedstawiciele radnych klubu PiS, którzy twierdzą, że Paweł Adamowicz zasługuje na upamiętnienie, ale niekoniecznie na zostanie honorowym obywatelem. Złożyli swoją wersję stanowiska, w której deklaracja nie pada.
- Taka decyzja powinna być konsultowana z mieszkańcami naszego miasta, a nie była – mówi Sebastian Putra, radny PiS i wtórował mu radny Paweł Myszkowski:
- Mówimy tutaj o honorowym obywatelstwie – nasza propozycja w niczym nie uchybia prezydentowi Adamowiczowi. Nie chcemy dyskutować o wartości. Upamiętnijmy prezydenta Adamowicza jako samorządowca, ale nie zapędzajmy się w honorowe obywatelstwo - mówił.
Ciszej nad trumną
Całą tę dyskusję podsumował jednak trafnie radny Marek Tyszkiewicz (KO), który zauważył, że jest ona jałowa.
- Dyskusja nad tym, czy mieszkał, czy nie mieszkał, czy powinniśmy konsultować to z mieszkańcami, czy nie,jestem zdziwiony, że się w ogóle odbywa. To nie jest kosmiczny problem, tylko uhonorowanie pewnego człowieka. Na wszystkich pogrzebach mówi się, że człowiek żyje tak długo, jak żyje pamięć o nim i stanowisko radnych służy dla upamiętnienia tej osoby. Mówicie nad tą trumną, że położylibyście na niej kwiaty, jeśli będą w kolorze, który wybraliście, a my dyskutujemy, czy kładziemy kwiaty na tej trumnie, czy nie.
Ostatecznie rada miasta przyjęła stanowisko w pierwotnej formie. W kolejnym punkcie natomiast uhonorowany został zmarły niedawno premier Jan Olszewski. W tej kwestii nie było już żadnych wątpliwości.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl