Minęło co prawda już parę miesięcy od dekomunizacji i większość mieszkańców mentalnie już pogodziła się z nowymi patronami ulic, ale okazuje się, że sprawa ma drugie dno i ciąg dalszy. Okazało się np. że zmieniono nie tylko te ulice, które otrzymały nowe nazwy. W Białymstoku symbolem tej zmiany jest nieodżałowany Berling, który – nie wiedzieć czemu – tak wbił się w serca i dowody osobiste, że Haller do dziś walczy o sympatię ludzi. Ale to jeszcze nic. Po całej Polsce sunie fala protestów mieszkańców, którym ktoś zmienił nazwy ulic... na te same!
Od zeszłego roku ul. Zwycięstwa to już nie ta sama Zwycięstwa – a raczej nie tego samego. Zmieniono zwycięstwo, którego pamiątką jest nazwa. Niby nic – w dowodzie tak samo i napis na bloku bez zmian, a jednak. Równie kontrowersyjna zmiana dotyczy ul. Partyzantów – w burzliwej dyskusji niestety nie ustalono personalnie, o których partyzantów chodzi. Pani Aniela Krzywoń natomiast, patronka ulicy na Starosielcach, pozostała na stanowisku, ale tylko pod warunkiem, że zamiast bohaterki komunistycznej będzie wybitną Polką.
Sprawdź więc dokładnie – może się okazać, tak jak w Bukownie, że np. Krasickiego już nie oznacza tego samego Krasickiego. Mieszkasz przy Mieszka I? Może to już wcale nie ten sam Mieszko! I nie ten sam Sienkiewicz. A może Towarowa nie upamiętnia już tego samego towaru, co wcześniej?
Z drugiej strony:
Oczywiście warto wiedzieć i znać historię swojego miejsca na Ziemi. Tym bardziej, jeżeli zmiana ulic została tak zakamuflowana, że przewrotnie pozostawiono nazwę. Taki haczyk. Z pewnością istotnie wpłynie to na nasze życie, bo jednak co mieszkać przy ul. Zwycięstwa Sowietów nad Hitlerowcami to już lepiej przy Zwycięstwa wojsk w walkach o Białystok. Lepiej? No lepiej.
Zupełnie inaczej się wstaje z łóżka przy Łąkowej – od łąki umajonej, pełnej traw i kwiatów – a inaczej przy Łąkowej – od suchych łąk równikowej tundry. Jeżeli patronem ul. Wrzosowej jest wrzos z polskiej hodowli, od razu się tak ciepło robi na sercu. Gorzej, jeżeli nazwy są raczej jednoznaczne i niespecjalnie można poszaleć z interpretacją. Mieszkańcy Czerwonego Kapturka mogą raczej spać spokojnie, nikt im chyba nie zmieni patrona...
Oczywiście, że trzeba naprawiać błędy historii. Że lepszy pozytywny patron ulicy niż nie. Ale wchodzenie w kolejne warstwy pokładów interpretacji nazw ociera się w niektórych przypadkach po prostu o śmieszność. Na szczęście mamy to już chyba za sobą. Ale na wszelki wypadek, sprawdzę dziś, czy moja Wygoda upamiętnia wygodę i komfort mieszkania, czy może już jakąś całkiem inną cechę...
24@bialystokonline.pl