Z jednej strony:
Chcemy czy nie – żyjemy pod dyktando mody, skrzętnie przemyślanych strategii marketingowo–piarowych, które tworzą ściśle tajne ekipy trzymające władzę. My, malutkie trybiki w ogromnej machinie konsumpcyjnego świata, możemy tylko żyć zgodnie z narzucanymi trendami – albo iść pod prąd. Dziś okazuje się, że ci, którzy zawsze szli pod prąd – są "trendi"!
Zgodnie ze wszelkimi dostępnymi znakami na niebie i ziemi, facet delikatny, miękki, metroseksualny, został zdetronizowany. Panowie – możemy śmiało powyjmować puderniczki i błyszczyki do ust z torebek. Możemy przestać depilować włosy na klatce piersiowej i pod pachami. Nawet więcej – powinniśmy je gęsto zahodować. Teraz kanon męskiego piękna przesuwa się maksymalnie w drugą stronę. Facet lumberseksualny – nowa odsłona mężczyzny – już w kioskach i na witrynach sklepowych.
Twardy brodaty drwal, spocony i brudny, niedbale spoglądający spomiędzy zwichrzonej czupryny, która łączy się z włosami na plecach. Taki jest nowy facet. I moda ta wchodzi właśnie teraz – w okresie przedświątecznym – kiedy po centrum miasta, w sklepach i zakładach pracy, krąży brodaty typ w stu procentach odpowiadający nowym kanonom męskiego piękna. Wielki, włochaty, lekko zaniedbany i naruszony zębem czasu – oto facet lumberseksualny – Święty Mikołaj.
Z drugiej strony:
Cała ta dyskusja o kanonach męskiego piękna jest moim zdaniem lekko niesmaczna. Facet to facet. Czy naprawdę jest tak, że kobietom dziś podobają się faceci delikatni, słabi, umalowani – jutro brutalni, brudni i owłosieni – pojutrze ci, którzy chodzą w skarpetach do sandałów, a za rok – ci, co mają wysuszoną skórę dłoni?
Facet to facet. Wiadomo, jeden dba o siebie, a drugi nie. Ale kazać nam malować usta albo golić nogi to przesada. A teraz jazda w druga stronę – każą nam się nie myć przez tydzień i hodować brody. Zawsze jest jakaś moda, zawsze za czymś trzeba nadążać. Nigdy nie można być sobą. Metro, lumber, bi, homo, hetero, zawsze trzeba być jakoś – seksualny. Dziwne to.
Co do jednego trzeba się zgodzić – jeżeli wziąć pod uwagę trend, który właśnie ogarnął facetów na świecie, z pewnością wszystko zaczęło się właśnie od Mikołaja. Od wieków walczy on o prawo do wielkiej brody i piwnego brzucha. Nie przejmował się, że nie mieści się w obcisłe spodnie i nie widać błyszczyka pod siwą brodą. Teraz nareszcie może być sobą. W te święta przyjdzie dumnie niosąc swoją lumberseksualność.
Czekamy!
24@bialystokonline.pl