Do zdarzenia doszło wiosną 2014 roku. Mężczyzna wydrukował wówczas kilkadziesiąt pięćdziesięciozłotowych banknotów. Jednak zaledwie trzy z nich puścił w obieg. Pozostałych nie zdążył, gdyż policja zatrzymała go kilka dni później.
Oskarżony przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Tłumaczy się trudną sytuacją rodzinną – nie miał matki, ojciec od lat przebywa za granicą i praktycznie nie utrzymuje z nim kontaktów. Wychowywała go babcia i wujek, z którym relacje nie były najlepsze. Nie miał żadnego wsparcia w rodzinie, co doprowadziło go nawet do kilkumiesięcznej bezdomności. Mężczyzna próbował pracować w różnych miejscach, jednak losowe zdarzenia i problemy zdrowotne sprawiły, że nie mógł nigdzie załapać się na dłużej. Musiał opłacić mieszkanie, w którym mieszkał wraz z siostrą. Tak zrodził się pomysł wydrukowania pieniędzy.
- To wszystko było bardzo prymitywnie wykonane – przyznawał oskarżony w sądzie.
Mężczyzna ściągnął z internetu plik graficzny pięćdziesięciozłotowego banknotu. Postanowił też zeskanować pieniądz. Wszystko obrobił w specjalnych programach graficznych i wydrukował na zwykłym papierze, po czym wyciął nożyczkami. Pierwszy zrobiony w ten sposób pieniądz wydał na zakupy w pobliskim sklepie. Później starał się kupić cokolwiek, by otrzymać prawdziwą resztę.
Jak przyznaje oskarżony, nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swojego czynu. Nie myślał o tym, jak poważnego przestępstwa się dopuszcza drukując pieniądze. Za jego zachowanie grozi mu teraz nawet do 25 lat pozbawienia wolności.
justyna.f@bialystokonline.pl