Ostatni weekend imprezy zdominowały teatry. Artyści często zaskakiwali. Rzucali mięsem (dosłownie! - chodzi o projekt Edyty Kozak i Rolanda Rowińskiego "Dancing for you longer than one minute" w Akademii Teatralnej, w którym choreografka zapraszała też widzów do tańczenia kankana), wchodzili w zaskoczoną publiczność (pokusił się o to gdański Teatr Dada von Bzdülöw, którego aktorzy strzelali w siebie plasteliną z lufki) czy tworzyli multimedialne projekty z wykorzystaniem litrów wina, gumy Hubby Bubby, gazet, świec i foliowych torebek napełnionych wodą (spektakl "White Cabin" Rosyjskiego Teatru Inżynieryjnego Akhe).
Zza wschodniej granicy przyjechała też grupa TanzLaboratorium. Polskę reprezentowały słynne "Ósemki", warszawski Teatr Montownia i poznańska Strefa Ciszy. W znakomitym "Salto Mortale" nie epatowali ogniem czy wymyślnymi konstrukcjami, ale opowiedzieli poruszającą historię z wykorzystaniem... fortepianów.
Nie zabrakło też atrakcji muzycznych. Białoruski duet Gurzuf zilustrował muzyką na żywo przedwojenny film "Golem", kolektyw Gypsy Pill porwał Famę do tańca, a Transglobal Underground, światowa gwiazda muzyki etnicznej, przywiózł ze sobą dużą dawkę pozytywnej energii. Szkoda tylko, że na ten ostatni koncert na Rynku Kościuszki zdecydowało się zaledwie kilkaset osób. Jednak wieloma wydarzeniami białostoczanie żywo się interesowali. Ci, którzy nie zakupili biletów, m.in. do BTL- u i Akademii Teatralnej wcześniej, musieli odejść z kwitkiem.
Organizatorem Dni Sztuki Współczesnej był Białostocki Ośrodek Kultury. Patronowaliśmy jubileuszowej edycji imprezy.
Przeczytaj też: Dni Sztuki Współczesnej. Kulturalny maraton