Cykl grafik przygotowanych na wystawę "Dla mnie się tu podoba" stanowi subiektywną narrację artystki o Podlasiu.
Autorski przewodnik po mieście i regionie
- Małgosia od 2013 roku, od wystawy "I love Podlasie" bardzo konsekwentnie prowadzi swój autorski przewodnik po mieście i naszym regionie. Czasami skupia się na bardzo indywidualnych miejscach - jak Raginisa 5 czy Kujawska 48 - mówi Katarzyna Siwerska, kuratorka wystawy "Dla mnie się tu podoba".
I dodaje: - Wystawa "Dla mnie się tu podoba" jest efektem jej wieloletniej w zasadzie pracy i fascynacji miejscem, w którym artystka się urodziła, czyli Białymstokiem i Podlasiem. Małgorzata ma swój unikalny język twórczy, co widać. Jest przaśnie i kolorowo.
Małgorzata Józefowicz wyjaśnia: - Motywy, które pokazałam w swoich pracach sięgają wspomnień dzieciństwa, a nawet z całego życia. Niektóre prace powstały w przeciągu pół roku, np. po przeczytaniu książki "Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy" Anety Prymaki-Oniszk. Każda praca ma swoją historię.
Łoś przy "Centralu" i neon "Białystok"
Pierwsza prezentowana na wystawie praca przedstawia mamę artystki na ulicy Kawaleryjskiej.
- Ten bazar był jak galeria Alfa w latach 90. - śmieje się artystka. - Dostępne tam było wszystko - od rybek, przez VHS-y, po psy. Mój tato w tym miejscu handlował. Można się tam było fajnie dorobić.
Na kolejnej pracy artystka uwieczniła neon, który kiedyś był widoczny na rozebranym już dworcu PKS. Na kolejnej grafice pojawia się dom handlowy "Central". Józefowicz zastanawia się też, kiedy tęczowy neon na "Centralu" przestał działać.
Artystka umieściła także pierwszy blok przy ul. Piasta oraz charakterystyczną kamienicę przy ul. Krakowskiej. Są tu też zwierzęta - łoś i żubr. Ten ostatni ma tatuaż z cytatem "Moje miasto to Białystok" - pochodzący ze znanej piosenki wykonywanej przez Jarosława Dziemiana.
Kolejna praca "Śledzie wpływają na wioski" odwołują się do obserwacji, zgodnie z którą białostoczanie coraz częściej kupują działki na wsi.
Na innej grafice artystka uwieczniła staruszkę, która może przypominać szeptuchę. Jednak jak zaznacza Józefowicz, to nie jest szeptucha, to po prostu starsza kobieta. Tradycja "szeptania", uzdrawiania zanika. W tle pracy widnieje twarz babci artystki od strony taty, której nigdy nie poznała. Tradycja spotyka się tu ze współczesnością. Babcia ma różowe crocsy - bardzo popularne teraz na wsiach.
Duch Podlasia i babuszki z Ciełuszek
W drugiej części sali można obejrzeć pracę "Znacie Leona? Ja znam".
- Ukryty jest w niej portret Leona Tarasewicza - artysty, który urodził się w Waliłach. Ma wystawy na całym świecie, ale kocha tworzyć tutaj, tu wracać. Jest wielkim ambasadorem sztuki białoruskiej. Jest też dla mnie wielką inspiracją - mówi artystka.
Swój autoportret umieściła na pracy "Stoję na rondzie - na tym rondzie". To słynne rondo to rondo w Krynkach, które - podobnie jak te w Paryżu - ma 12 rozjazdów.
W tej części wystawy znajduje się też grafika "Pozdrowienia z Narwi" z tamtejszą cerkwią. Uwagę przykuwa praca "Duch Podlasia". Przedstawia ona kilka osób siedzących przy stole i trzymających w rękach ikony, które zakrywają im twarze.
- Ta praca jest inspirowana życiem proroka Ilji z Grzybowszczyzny. Na stole leży też przerobione zdjęcie ze spektaklu Teatru Wierszalin. Natomiast ikony inspirowane są twórczością Jerzego Nowosielskiego - zdradza artystka.
Kolejna praca "Babuszki w Ciełuszkach" powstała po przeczytaniu wspomnianej książki "Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy" Anety Prymaki-Oniszk.
- Temat bieżeństwa stał się głośny po ukazaniu się tej książki. Coraz więcej osób zaczęło poszukiwać historii rodzinnych, zaczęło rozmawiać ze swoimi dziadkami i pradziadkami o tych wydarzeniach - mówi Józefowicz.
Kulminacyjnym momentem wystawy jest różowa ściana z pracą "Koniec lata w Kaniukach".
- To miks dwóch zdjęć typowej podlaskiej drewnianej chaty oraz siedzących babć i dziadków na ławeczkach - opowiada artystka.
Malowniczy krajobraz, spokój podlaskiej wsi, przepływające chmury - Kraina Otwartych Okiennic to miejsce, do którego Małgorzata Józefowicz lubi wracać.
Ponadto we wnęce obejrzeć można jeszcze pracę "Densim? Densim!", która odwołuje się do tzw. muzyki chodnikowej. Duży napis "Tylko dens ma sens" oraz wkomponowane wizerunki Janusza Laskowskiego i Zenona Martyniuka o tym dobitnie świadczą. Są tu też m.in. kolaże, do stworzenia których wykorzystano pozostałości z grafik. Jedna z prac przedstawia dwa śledzie obcałowane przez kuratorkę wystawy i artystkę.
Przed nami warsztaty i panel dyskusyjny
Prace prezentowane na wystawie zostały wykonane w technice druku płaskiego na płycie offsetowej. Kolor powstaje przez nałożenie kolejnej warstwy albo szablonu - w zależności od grafiki. Intensywna kolorystyka, autorskie postrzeganie Podlasia, inteligentne poczucie humoru - to wszystko sprawia, że wystawa "Dla mnie się tu podoba" jest wyjątkowa.
Małgorzata Józefowicz "Chuda" pochodzi z Białegostoku. Jest absolwentką Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie (specjalizacja grafika warsztatowa). Zajmuje się grafiką warsztatową, malarstwem i rysunkiem, mieszka i tworzy w Białymstoku.
Ekspozycję "Dla mnie się tu podoba" można oglądać do 8 marca w salonie Galerii im. Sleńdzińskich przy ul. Legionowej 2. Jest czynna od wtorku do piątku (10.00-17.00) i w niedzielę (11.00-17.00, wstęp wolny). Wystawie towarzyszy art book z grafikami. Nie brakuje też wydarzeń towarzyszących. W najbliższą niedzielę odbędą się warsztaty rodzinne "Ał. Sztuka nie boli". Z kolei na 26 lutego zaplanowany jest panel dyskusyjny "Czy istnieje podlaska tożsamość?", w którym udział wezmą Katarzyna Sawicka-Mierzyńska, Cezary Chwicewski, Małgorzata Józefowicz i Katarzyna Siwerska.
anna.d@bialystokonline.pl