Warto zacząć od tego, że nie doszło do bezpośredniego starcia słownego Krzysztofa Bosaka i Szymona Hołowni. Podlascy liderzy list wyborczych skupiali się przede wszystkim na swoich programach oraz na krytyce rządu Zjednoczonej Prawicy. Nieustanne wycieczki personalne towarzyszyły za to Mateuszowi Morawieckiemu oraz Donaldowi Tuskowi. Lider PO na dodatek czynił przytyki pod adresem organizatora spotkania, czyli TVP, gdzie w czasie rządów PiS-u jest stale atakowany. Z pewnością dłużej w pamięci wyborców utkwi kilka cytatów i wątków z ich pojedynku.
Donald Tusk:
"7 minut otrzymane od TVP po 8 latach nieobecności i hejtu"
"Tchórze i dziwolągi rządzą Polską"
"Chyba coś mocnego panu nalali do tej szklanki, bo jest pan bardzo pobudzony"
"Morawiecki to Pinokio, który jako mój doradca zachęcał mnie do podwyższenia wieku emerytalnego"
"Mateuszu, co się z tobą stało? Gdy prosiłeś mnie o pracę byłeś taki spokojny. Co ten PiS robi z ludźmi..."
"Rozliczymy zło PiS-u, pojednamy ludzi"
Mateusz Morawiecki:
"Pytanie o drogi wazon otrzymany od Putina"
"Zostawiłem dla Polski wielkie pieniądze. Tusk zostawił Polskę dla wielkich pieniędzy"
"Tusk to premier biedy i bezrobocia"
"Wyprzedawanie wszystkiego Niemcom przez Tuska to przykład, że genów się nie oszuka"
"Wszyscy na jednego to banda Rudego"
"Tuskowi za przyjmowanie imigrantów obiecano stanowisko w Brukseli"
Bosak i Hołownia myślą o przedsiębiorcach
Krzysztof Bosak powrócił do zdecydowanej retoryki, jaką prezentowała Konfederacja u progu kampanii wyborczej. Zaproponował zniesienie świadczeń socjalnych dla Ukraińców, a szczególnie prawa do emerytury, gdy ci przepracowali w Polsce niewiele dni. Poseł Konfederacji podkreślał, że dotychczasowy „socjal” dla Polaków jest akceptowalny, ale nie można go rozszerzać i tym samym zadłużać kraju za granicą na kolejne setki miliardów euro. Bosak obawiał się także o system emerytalny – jak ma być solidny, gdy wiek emerytalny jest obniżony, a Polaków jest coraz mniej? Sam nie jest za zmianami w wieku emerytalnym, ale obawy pozostały.
Co do problemu z uchodźcami z Białorusi, Bosak za stosowne uznał zatrzymywanie ich metodami siłowymi, a propozycję Unii Europejskiej, by przyjmować przybyszy z Afryki Zachodniej nakazał odrzucić.
Lider Ruchu Narodowego wspominał także o trudnej sytuacji przedsiębiorców. Tutaj jego głos wybrzmiewał bardzo podobnie, co propozycje Szymona Hołowni. Białostoczanin zaproponował m.in. podatek dopiero od zapłaconej faktury, powrót do wcześniejszej składki zdrowotnej dla firm, wakacje ZUS-owskie oraz dwie niedziele handlowe w miesiącu, ale z szeregiem przywilejów dla pracujących wtedy osób.
Bosak natomiast mówił wiele o przedsiębiorcach w czasach covidu. Przypomniał, że tzw. banda czworga jak zwykł nazywać pozostałe ugrupowania parlamentarne, godziły się na wprowadzanie obostrzeń dla firm, przez co wiele z nich splajtowało. Ówczesnego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego nazwał „superdyktatorem gospodarczym”. Przedstawiciel Konfederacji powtórzył także propozycję obniżenia podatków, czyli sztandarowe hasło jego partii.
O ile Bosak raczej nie sypał powiedzonkami, o tyle Hołownia może zostać zapamiętany dzięki np. dowcipowi o dziadku, który 20 lat po wojnie nadal wysadzał pociągi. Jest to nawiązanie do tzw. wojny polsko-polskiej PO i PiS-u, na tle deklaracji Tuska i Morawieckiego o zaprowadzeniu zgody narodowej. Podlaski polityk mówił też o wybraniu Trzeciej Drogi zamiast trzeciej kadencji PiS-u. Odniósł się także do wazonu, ale nie w kontekście Putina. Lider Polski 2050 zapytał jaki „wazon” otrzymał polski rząd i Daniel Obajtek za sprzedaż Lotosu firmom z Arabii Saudyjskiej i Węgier.
Hołownia mówił także o szukaniu przez rząd PiS-u wrogów nie na wschodzie, ale na zachodzie i we własnym kraju. Zaproponował przeznaczanie większych środków na oświatę, a także na żłobki.
Co mówili pozostali przedstawiciele partii?
Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców zaproponował przejęcie spółek skarbu państwa przez młodych, zdolnych menadżerów od polityków i ich rodziny. Zaproponował także darmową komunikację miejską, darmowe obiady dla uczniów w szkołach, PIT 0 proc. oraz zmniejszenie szarej strefy. Morawieckiego i Tuska Maj nazwał „Flipem i Flapem”.
Joanna Scheuring-Wielgus przypomniała o głośnym postulacie Lewicy, czyli wprowadzeniu tzw. renty wdowiej, 35-godzinnym tygodniu pracy za tę samą pensję czy też 25 proc. podwyżki dla pracowników „budżetówki”. Narzekała także na upolitycznienie policji i dzienników regionalnych przez PiS. Lewicę nazwała partią do zadań specjalnych, która dała Polsce konstytucję oraz wprowadziła nasz kraj do Unii Europejskiej i NATO.
Nietypowe prowadzenie debaty przez TVP
Do komicznej sytuacji doszło, gdy najpierw Mateusz Morawiecki mówił o polskiej obronności, natomiast po chwili niemal to same słowa powtórzył... prowadzący Michał Rachoń. Donald Tusk narzekał, że pytania od organizatorów debaty i objaśnienia tematów nie tylko na początku danej kolejki, ale także po raz kolejny, po wypowiedziach trzech z sześciu kandydatów trwają zdecydowanie dłużej niż zaledwie 1 minuta na wypowiedź dla każdego z polityków. Na uwagę zasługuje także fakt, że żadna z 42 wypowiedzi nie była bezpośrednio przerywana choćby na chwilę poprzez wtrącenie swoich uwag politycznego oponenta. Kandydaci starali się uśmiechać. Raczej nikt nie zaliczył poważnej wpadki w swojej wypowiedzi.
Argumentacja i pojawiające się sporadycznie ad vocem przypominały wprawdzie pojedynek bokserski, ale taki, w którym nie musiał interweniować sędzia ringowy. Jak walkę oceni publiczność? Tego dowiemy się już w najbliższą niedzielę.
24@bialystokonline.pl