Przybytek był miejscem schadzek czułych parek oraz pijatyk i wielogodzinnych bib miejskich szumowin. Wiadomym też był fakt, że w gabineciku pana Wesołego policja znalazła nawet niejakiego nauczyciela ze swym uczniem i zawodową prostytutką. "Pan profesor" częstował swego ucznia oraz wesołą córę Koryntu wódką, zamierzając widocznie następnie przystąpić do udzielenia swojemu uczniowi "lekcji praktycznej". Historia knajpy pana Wesołego mogła się więc skończyć bardzo niewesoło.
Nieznośni policjanci
Dbał on w pierwszym rzędzie o to, by jego goście mogli być weseli i zadowoleni pod każdym względem. Dlatego też nie odmawiał nigdy chcącym się rozweselić wódki, oczywiście "spod fartuszka". Nawet spragnieni miłości mogli znaleźć tam odpowiedni dla siebie kącik. Najgorzej tylko pan Wesoły miał z tymi nieznośnymi policjantami, którzy ciągle spisywali mu protokoły, psując jego gościom zabawę i dobry nastrój.
24@bialystokonline.pl