Marzenia się spełniają
Sztuka "Baśń o Rycerzu bez Konia" powstała 15 lat temu i stała się hitem w wielu teatrach - wystawiana była m.in. w Teatrze Banialuka w Bielsku-Białej, Teatrze "Baj", Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu, Teatrze Maska w Rzeszowie czy Teatrze "Groteska" w Krakowie.
- Skoro ta sztuka jest grana wszędzie, więc dlaczego miała być też u nas. Razem z dyrektorem BTL-u Jackiem Malinowskim postanowiliśmy ją wystawić właśnie teraz - taką refleksją dzieliła się Marta Guśniowska, dramaturg Białostockiego Teatru Lalek, podczas spotkania z dziennikarzami. - Jest mi bardzo przyjemnie, że ten tekst żyje i się sprawdza. 15 lat minęło, a twórcy białostockiego spektaklu pokazali mi, że jestem autorką klasyczną.
O czym jest sztuka? - Ten tekst traktuje o potrzebie marzeń i nieocenionej wartości nadziei. Warto wierzyć w to, że marzenia się spełniają. Każdy ma kogoś przeznaczonego, jakąś drugą połówkę bądź przyjaciela. Nawet jeżeli wydaje nam się, że jesteśmy sami, warto się rozejrzeć dookoła - wyjaśnia Marta Guśniowska.
Głównymi bohaterami sztuki są: Rycerz bez konia i Koń bez rycerza, którzy wędrują, szukając siebie nawzajem. Spotykają różne postaci, ale siebie spotkać nie mogą, co czyni ich coraz bardziej nieszczęśliwymi. Wędrując oddzielnie, przeżywają jednak podobne przygody. Spotykają Łotrów, trafiają na przebraną za nietoperza Mysz, pojawia się też Smok i Czarodziej.
Węgiersko-polska kolaboracja
Przedstawienie reżyseruje pochodzący z Węgier András Veres.
- Spektakl był grany w różnych teatrach lalek, w różnych formach lalkowych. Nie widziałem jednak żadnego spektaklu, choć był wystawiany także na Węgrzech. Czytałem jedynie tekst Marty Guśniowskiej - przyznaje András Veres. - Ten tekst jest bardzo inspirujący. Z jednej strony jest bajką, a z drugiej zawiera refleksje nad formą bajki. Wszystko utrzymane jest w bardzo dobrym smaku.
András Veres wspomina, że studiował reżyserię lalkową w białostockiej Akademii Teatralnej. To jego trzecia realizacja w Białostockim Teatrze Lalek.
- Tu jest bardzo dobry zespół. Mam pewność, że aktorzy zagrają bardzo dobrze - mówi.
Autorem scenografii jest Erik Grosschmid (również pochodzący z Węgier). W spektaklu pojawią się marionetki sycyliki, bajkowy las, a także wózki - charakterystyczne dla teatru średniowiecznego. Muzykę skomponował Bogdan Szczepański.
Będzie to więc pełna humoru, rozśpiewana opowieść o sile marzeń i wielkiej przyjaźni, zdolnej pokonać wszelkie przeciwności losu. Familijne przestawienie skierowane jest przede wszystkim do widzów przedszkolnych i wczesnoszkolnych.
Historia o poszukiwaniu szczęścia
W spektaklu występują: Grażyna Kozłowska, Sylwia Janowicz-Dobrowolska, Ewa Żebrowska, Magdalena Dąbrowska, Jacek Dojlidko, Krzysztof Bitdorf i Mirosław Janczuk (inspicjent).
- Staramy się stworzyć postaci, z którymi dziecko może się utożsamić, widz może je polubić. Nie są do końca bez przywar - mówi Jacek Dojlidko. - Staramy się budować prawdziwe postaci, które będą wiarygodne.
Krzysztof Bitdorf wcieli się w tym spektaklu w rolę Konia.
- Trzeba włączyć filtr do grania zwierzątka - mówi o pracy nad postacią. - Można wpaść w sztampę, ale można też próbować znaleźć końskie cechy w sobie.
Aktor dodaje: - To historia o poszukiwaniu szczęścia, o spełnianiu marzeń, niepoddawaniu się - pomimo przeciwności losu i własnych wad.
Premiera spektaklu odbędzie się w sobotę (18.05) o godz 16.00 na scenie kameralnej Białostockiego Teatru Lalek. Spektakl będzie grany także w piątek (17.05) o godz. 9.00, w niedzielę (19.05) o godz. 11.00, w środę i czwartek (29-30.05) o godz 9.00 i 11.00, w piątek (31.05) o godz. 9.00 oraz w sobotę i niedzielę (1-2.06) o godz. 15.00.
Repertuar Białostockiego Teatru Lalek
anna.d@bialystokonline.pl