Nie zawieść kibiców
Białostoccy kibice liczą, że niepowodzenia Jagiellonii w lidze uda się odbić w krajowym pucharze. Żółto-Czerwoni wielkich szans na powtórzenie wyników z ubiegłych lat, czyli wicemistrzostwa Polski, nie mają, ale wciąż jest możliwość, by sezon 2018/2019 zaliczyć do udanych. Wystarczy wyeliminować w półfinale Totolotek Pucharu Polski Miedź Legnica, a następnie wygrać spotkanie na PGE Narodowym.
Słabsze rezultaty w ostatnim czasie sprawiły jednak, że bilety na wtorkowy bój - mimo promocyjnych cen i filmików zachęcających do przybycia na stadion - nie rozeszły się jak świeże bułeczki. Na ok. 34 godziny przed meczem w kasach wciąż znajduje się blisko 1900 wejściówek. Część fanów nadal jest więc mocno rozgoryczona wiosennymi wpadkami Jagiellonii.
Wyczekiwane przełamanie
Choć podopieczni Ireneusza Mamrot znajdują się w dołku, to jednak faworytem półfinałowej rywalizacji i tak są białostoczanie. Jaga, mimo kilku kontuzji, ma lepszy skład i solidniejszą ławkę rezerwowych od rywali, a na dodatek kluczowy w walce o finał pojedynek stoczy na własnym terenie. Miedź na wyjazdach grać nie potrafi, ale trzeba pamiętać, że jedno z dwóch zwycięstw odniesionych w delegacjach w tym sezonie legniczanie zaliczyli właśnie przy Słonecznej.
Pozytywną informacją jest także to, że Żółto-Czerwoni - po serii 6 ligowych meczów bez wygranej - w końcu się przełamali. Postawa Jagiellonii w batalii z Zagłębiem Sosnowiec może nie rzuciła podlaskich sympatyków na kolana, ale drużyna, mając nóż na gardle, nareszcie potrafiła zgarnąć 3 punkty. Oby w najważniejszym jak do tej pory meczu sezonu Żółto-Czerwoni również udźwignęli presję, bo w innym przypadku... a nie - nieistotne. Inny scenariusz, niż awans Jagi, po prostu nie istnieje.
Trudne zadanie arbitra
Półfinałową rywalizację przy Słonecznej poprowadzi Paweł Gil. Białostoccy kibice z pewnością świetnie kojarzą tego arbitra. W sezonie 2014/2015 wspomniany sędzia z Lublina podyktował bowiem w 96. minucie wyjazdowego meczu Jagiellonii z Legią (0:1) kontrowersyjną jedenastkę, po której na murawie doszło do ogromnego zamieszanie. Najmocniej swą złość wobec arbitra eksponował Bartłomiej Drągowski i to właśnie po tym zdarzeniu golkiper Jagiellonii pokazał w kierunku kibiców gospodarzy środkowy palec, o czym później mówiła cała piłkarska Polska.
Od tego felernego spotkania Paweł Gil przez kilka sezonów nie meldował się w stolicy Podlasia. Aż do teraz. We wtorek rozjemca z Lublina będzie zatem musiał zmierzyć się nie tylko z boiskowymi wydarzeniami, by jak najlepiej wykonać swoją pracę, ale także z trybunami, skąd zapewne nie raz zostaną rzucone nieszczególnie pochlebne wyrażenia skierowane w stronę 42-latka.
Wtorkowa walka o finał rozpocznie się o godz. 18.00. 60 minut wcześniej ruszymy z naszą tekstową relacją live z tego jakże ważnego spotkania. Już teraz na nią serdecznie zapraszamy.
rafal.zuk@bialystokonline.pl