"Trans-Atlantyk" jest swoistym pamiętnikiem autora z początku jego pobytu na emigracji
w Argentynie. W pierwszym rzędzie traktuje o indywidualności artysty, szerzej - jednostki uwikłanej w rozmaite społeczne relacje. Dzieło Gombrowicza jest także próbą odmitologizowania historii, zdjęcia narodowego jarzma z jednostki, uczynienia jej wolną i w pełni odpowiedzialną za swoje działania.
"Trans-Atlantyk" nadal aktualny
- To kolejna moja realizacja w białostockim Teatrze Dramatycznym - mówi reżyser, odpowiedzialny także za adaptację. - Zespół jest mi znany, więc łatwiej myśli się o kolejnej propozycji.
Jednak to nie jedyny powód sięgnięcia po tekst Witolda Gombrowicza.
- Dziś "Trans-Atlantyk" jest tekstem, który nabrał na aktualności. Mocno rezonuje w rzeczywistości, w której żyjemy. Mówię tu o sytuacji politycznej i społecznej - dodaje Jabrzyk.
Jaki był pomysł reżysera na spektakl?
- Nadrzędną myślą była ta, że "Trans-Atlantyk" rozgrywa się w głowie głównego bohatera. Mamy więc barwny korowód postaci przetworzony przez jego wyobraźnię. Słowo "trans" jest kluczem. Argentyna jest tu bardziej "trans" niż realną przestrzenią.
Poczuć się jak przybysz
W książce Gombrowicz jest przyjezdnym. W białostockiej realizacji aktor grający Gombrowicza ma być również przybyszem, być spoza. W tej roli reżyser obsadził Andrzeja Kłaka, aktora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Przyznaje on, że pracuje mu się w Białymstoku bardzo dobrze.
- Z dużą siłą i energią mogę wejść w pracę - tłumaczy. - Czasem tak jest, że pewne normy mnie "upupiają". Tutaj mogę poszukać dla siebie czegoś innego. Jest mi łatwiej. To dla mnie ciekawe doświadczenie.
W spektaklu zagrają cztery aktorki Teatru Dramatycznego: Justyna Godlewska-Kruczkowska, Ewa Palińska, Katarzyna Siergiej i Monika Zaborska-Wróblewska, a także cały męski zespół Węgierki: Bernard Bania, Krzysztof Ławniczak, Rafał Olszewski, Patryk Ołdziejewski, Sławomir Popławski, Piotr Półtorak, Piotr Szekowski, Marek Tyszkiewicz i Franciszek Utko. Gościnnie będzie można zobaczyć również Miłosza Pietruskiego i Karola Smacznego.
Scenografię i kostiumy przygotował Bartholomäus Martin Kleppek. Na scenie stanie rodzaj srebrnego kubika z otwieranymi ściankami, w którym toczyć będzie się akcja. Za muzykę odpowiada Jakub Orłowski, a choreografię - Mikołaj Mikołajczyk.
Gombrowicz nas odczaruje
W czym tkwi fenomen Gombrowicza?
- Wiele osób na hasło "Gombrowicz" się zamyka. To moja trzecia gombrowiczowska realizacja i zauważyłem dowcip tego autora. On nikogo nie poucza, nie wskazuje dróg. Pokazuje, że jesteśmy śmieszni. Jeżeli z tej strony spojrzeć na tę książkę, to mamy komedię. Dowcip jest zawarty we frazie. Gombrowicz używa tu barokowego języka - mówi Krzysztof Ławniczak.
Karol Smaczny dodaje:
- Gombrowicz dopuszcza te słabości, które chcielibyśmy z siebie wyprzeć. I może dlatego zamykamy się przed tym autorem.
Jacek Jabrzyk zwraca też uwagę, że Gombrowicz odnosi się do romantyzmu:
- Jest tu odwołanie do Mickiewicza i w tonacji dur, i w tonacji moll. Mamy tu i "Pana Tadeusza", i "Dziady". Nie zdajemy sobie sprawy, jak nas to ukształtowało. Jeżeli odrzucimy stereotypowe myślenie, Gombrowicz nas odczaruje - mówi.
Premiera przedstawienia odbędzie się 17 grudnia o godz. 18.00 na dużej scenie Teatru Dramatycznego. Kolejny - 18 grudnia o godz. 18.00 (premiera akademicka). W planach jest także spektakl sylwestrowy (31 grudnia o godz. 19.00, czekają specjalne niespodzianki). Następne spektakle już w styczniu i lutym. Spektakl jest przeznaczony dla osób powyżej 16. roku życia. Trwa 1 godz. 40 min. Portal BiałystokOnline patronuje wydarzeniu.
Wygraj zaproszenie: Konkurs
Szczegóły: "Trans-Atlantyk" w Teatrze Dramatycznym
anna.d@bialystokonline.pl