Geneza zdarzenia
Lekarz odpowiada przed sądem za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Przypomnijmy, że w lipcu 2012 r. na SOR Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku zgłosiła się kobieta w 39. tygodniu ciąży z podwyższonym ciśnieniem tętniczym. Skierowano ją na oddział patologii ciąży, aby wykonać potrzebne badania i rozpocząć ewentualne leczenie.
Wyniki pacjentki były nieprawidłowe, więc położne wezwały lekarza dyżurującego. Był nim wówczas Michał Z., młody rezydent, który podczas pełnionej zmiany miał pod obserwacją pacjentki oddziału patologii ciąży, położnictwa, musiał być także obecny na sali porodowej. Lekarz obejrzał Małgorzatę D., która skarżyła się również na problemy z oddawaniem moczu. Zdiagnozował zapalenie dróg moczowych, przypisał jej antybiotyk i wydał polecenia pielęgniarkom.
Około godz. 15.00 położna zbadała tętno płodu, które było prawidłowe, a trzy godziny później podano pacjentce kolejną dawkę antybiotyku. Tuż po godz. 18.00 na dyżurkę pielęgniarek zgłosił się mąż Małgorzaty D., zaniepokojony silnym bólem w podbrzuszu, jaki u niej występował.
Wezwano ponownie lekarza pełniącego dyżur, czyli Michała Z.
Po godz. 19.00 tętno płodu nie było już wyczuwalne, lekarze podjęli więc wspólnie decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Dziewczynka była już wtedy martwa. W czasie zabiegu doszło do obfitego krwawienia, które zagrażało życiu matki. Na szczęście udało się je opanować i zachować macicę, aby Małgorzata D. mogła zajść ponownie w ciążę.
Według biegłych wystarczyło wykonać choćby badanie USG w celu sprawdzenia, czy ciąża nie jest zagrożona.
Prokuratorskie zarzuty
W związku z zaistniałą sytuacją prokuratura wniosła o uznanie oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego czynu i wymierzenie mu kary 9 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 3 lata. Oskarżyciel chce również orzeczenia kary grzywny w wysokości 50 stawek dziennych, przyjmując wartość jednej stawki za równoważną kwocie 500 zł oraz zakazu prowadzenia działalności lekarskiej przez 2 lata. Michał Z. musiałby też przeprosić pokrzywdzonych i wpłacić na ich rzecz 20 tys. zł jako częściowe zadośćuczynienie.
Natomiast surowszej kary żąda pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, którymi są rodzice dziecka. Wnioskują oni o wymierzenie kary 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata.
Zaś jak nietrudno się domyślić, obrońca i oskarżony wnoszą o uniewinnienie.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Białymstoku w czerwcu 2015 r. Łącznie przesłuchano 19 świadków. Wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.
dorota.marianska@bialystokonline.pl