Zaczęli dobrze, ale przed przerwą gole strzelał tylko Piast
Ireneusz Mamrot na konferencji prasowej przed domowym meczem z Piastem Gliwice mówił, że Bojan Nastić wciąż leczy uraz, a ponadto problemy chorobowe mogą wyeliminować z gry Tomasa Prikryla. Tymczasem Bośniak znalazł się na ławce rezerwowych, zaś Czech wybiegł w podstawowym składzie. Szkoleniowiec białostockiego zespołu kilkadziesiąt godzin przed starciem zdradził też, że kontuzja Michała Pazdana aż tak poważna nie jest i zawodnik trenuje na pełnych obrotach, a tu klops, "Ministra Obrony Narodowej" w meczowej kadrze zabrakło, tak więc przed sobotnią potyczką Mamrot solidnie swymi wypowiedziami namieszał.
Jagiellonia w poprzedniej kolejce zaprezentowała się fatalnie, przegrywając z Pogonią aż 1:4, ale już domowy pojedynek z Piastem rozpoczął się dla Żółto-Czerwonych zdecydowanie lepiej. W 2. minucie piłkę na prawe skrzydło otrzymał bowiem Tomas Prikryl, który natychmiast posłał futbolówkę na 4. metr, gdzie jej lot próbował przeciąć Michał Żyro. Snajper Dumy Podlasia dziubnął piłkę, lecz nie skierował jej do siatki, dlatego grę od własnej bramki zaczął golkiper przyjezdnych - Frantisek Plach. Niedługo później Żyro ponownie uderzał, tym razem głową, jednak skuteczność znów nie okazała się mocną stroną 29-latka. Jakby tego było mało, w 8. minucie sytuację sam na sam z bramkarzem Piasta przegrał jeszcze Jesus Imaz.
Po kwadransie lepszą akcję ofensywną zaprezentowała też drużyna z Gliwic, ale próbę jednego z przeciwników skutecznie we własnej szesnastce zablokował Kwiecień. Niestety w 22. minucie gospodarze już przegrywali, gdyż 30-metrowy rajd zaprezentował Pyrka, który wygrał pojedynek oko w oko z Dziekońskim i w tym momencie po udanym początku Jagiellonii nie było już żadnego śladu. W pierwszej połowie Jaga potrafiła jeszcze zagrozić rywalom z rzutu wolnego, jednak futbolówkę po strzale Wdowika pewnie na rzut rożny sparował Plach, a także po kornerze, gdy do uderzenia głową doszedł Kwiecień. Szczęścia, poszukał też, aczkolwiek bez efektów, Jesus Imaz.
Co działo się później? Bezmyślny faul we własnej szesnastce popełnił Wdowik, rzut karny pewnie wykorzystał Damian Kądzior i Jagiellonia do przerwy przegrywała aż 0:2.
Taką Jagę aż chce się oglądać
Druga połowa rozpoczęła się dla gospodarzy obiecująco, ponieważ szybko na korzyść Żółto-Czerwonych - po wideoweryfikacji VAR - sędział Musiał podyktował jedenastkę (faulowany był Żyro), którą następnie na gola zamienił Fedor Cernych. W 51. minucie Jagiellończycy znów wrócili zatem do gry, a już niespełna kwadrans później na tablicy wyników widniał remis, gdyż Michał Żyro świetnie obsłużył wbiegającego na 5. metr Jesusa Imaza, a ten w doskonałej okazji się nie pomylił.
Rozpędzona Duma Podlasia natychmiast rzuciła się po gola numer 3 i… od razu go zdobyła. Niestety trafienie Fedora Cernycha zostało anulowane, bo Litwin znajdował się na minimalnym spalonym. W każdym razie gospodarze zaliczyli efektowny come back, którego niemal nikt się nie spodziewał.
Po mocnym fragmencie w wykonaniu białostoczan do głosu doszedł też Piast. Z rzutu wolnego postanowił uderzyć Damian Kądzior, lecz urodzony w stolicy Podlasia zawodnik minimalne przestrzelił, po czym bardzo niecelnie z dystansu huknął Sokołowski.
Po chwilowym zwolnieniu tempa Jaga ponownie postanowiła poszukać szczęścia w ataku. W polu karnym Piastunek świetnie z piłką obrócił się Żyro, który następnie zagrał podanie wzdłuż szesnastki, a tam do uderzenia z 5. metra doszedł Cernych. Niestety rozpędzony Fedor posłał futbolówkę ponad poprzeczką, dlatego w 77. minucie rezultat starcia cały czas był remisowy.
Wydawało się, że bliżej strzelenia kolejnego gola są białostoczanie, a tymczasem trafienie na 3:2 zdobyli goście. Wszystko za sprawą Michała Chrapka, który kapitalnie przymierzył z bocznych rejonów pola karnego. Xavier Dziekoński był bez szans.
W końcówce spotkania Jaga starała się jeszcze odrobić straty. Strzał głową, z którym poradził sobie Plach, oddał Augustyn, po czym stoper Dumy Podlasia musiał opuścić boisko, gdyż arbiter - za faul w środku pola - pokazał mu drugą żółtą kartkę. W doliczonym czasie rywalizacji Żółto-Czerwoni zapakowali futbolówkę do siatki, bo po uderzeniu Jesusa Imaza Frantisek Plach niefortunnie nabił piłką Bartosza Bidę, lecz znów zadziałał VAR i z powodu ofsajdu gol 20-latka nie został uznany.
Jagiellonia sobotniego meczu jednak nie przegrała. W 98. minucie starcia jeszcze jedno dośrodkowanie posłał Fedor Cernych, w szesnastce najwyżej wyskoczył niziutki Bida i gospodarze rzutem na taśmę wywalczyli zasłużony remis. Jaga - Piast 3:3.
Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 3:3 (0:2)
Bramki: Fedor Cernych 51k, Jesus Imaz 63, Bartosz Bida 90+8 - Arkadiusz Pyrka 22, Damian Kądzior 41k, Michał Chrapek 83
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Tomas Prikryl (87' Andrzej Trubeha), Bartosz Kwiecień, Błażej Augustyn, Bogdan Tiru, Bartłomiej Wdowik (46' Bojan Nastić) - Fedor Cernych, Michał Nalepa (59' Martin Pospisil), Taras Romanczuk, Jesus Imaz - Michał Żyro (79' Bartosz Bida)
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Tomas Huk, Miguel Munoz, Alexandros Katranis (86' Jakub Holubek) - Arkadiusz Pyrka (79' Michael Ameyaw), Patryk Sokołowski, Tom Hateley (79' Tiago Alves), Michał Chrapek (84' Tomasz Jodłowiec), Damian Kądzior - Alberto Toril (84' Nikola Stojiljković)
rafal.zuk@bialystokonline.pl