W czwartek (15.09) po godz. 14.00 dyżurny monieckiej policji otrzymał telefon od mężczyzny, który twierdził, że słyszy wołanie o pomoc.
- Zgłaszający powiedział, że jego sąsiad, który mieszka kilka domów dalej, potrzebuje pilnej pomocy. Nie był jednak w stanie sam mu pomóc, ani powiedzieć co dokładnie się stało, ponieważ jest niewidomy - informują funkcjonariusze z KPP Mońki.
Na pomoc mieszkańcowi jednej z miejscowości w gminie Trzcianne natychmiast wyruszyli policjanci monieckiej patrolówki. Gdy dotarli na miejsce, usłyszeli krzyk mężczyzny i wołanie o pomoc. Przy stodole zobaczyli leżące duże, obite blachą, drewniane drzwi od budynku, spod których wystawały nogi mężczyzny. Policjanci natychmiast przystąpili do działania.
- Najpierw próbowali przesunąć drzwi, które przygniotły mężczyznę, ale uniemożliwił to dolny zawias. Następnie policjant uniósł ciężkie drzwi, a jego partnerka z patrolu podparła je pieńkami. W ten sposób zabezpieczyli drzwi, aby ponownie nie przygniotły mężczyzny i powiadomili pogotowie - przekazują monieccy policjanci.
60-latek powiedział mundurowym, że został przygnieciony drzwiami po silnym podmuchu wiatru. Leżał tak już kilka godzin. Po udzieleniu pierwszej pomocy, mężczyzna został zabrany do szpitala helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl