Pod koniec marca przy ul. Piastowskiej w Białymstoku znaleziono zwłoki. Była to 45-letnia kobieta, która leżała w koszu lub przy koszu na odpady. Jak podała wówczas policja, ciało znalazła osoba, wynosząca akurat śmieci.
Już wtedy wiadomo było, że denatka nie była białostoczanką, mogła jedynie przebywać w stolicy Podlasia. Śledczy wskazali też, że obracała się w "towarzystwie generalnie patologicznym".
Po kilku miesiącach postępowania okazało się, że kobieta była bezdomna i pochodziła z Gdyni.
- Nie udało się ustalić bezpośredniej przyczyny zgonu. Zmarła prawdopodobnie w wyniku licznych chorób samoistnych. W jej krwi stwierdzono jeden promil alkoholu – informuje Maciej Płoński z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Maciej Płoński wyjaśnia też, że podczas sekcji zwłok u denatki stwierdzono liczne otarcia naskórka, blizny na twarzy i kończynach dolnych pochodzące z rożnych okresów oraz blizny na dwóch żebrach. Wszystko to jednak nie miało związku z jej zgonem.
Sprawa została więc umorzona. Nikomu nie przedstawiono zarzutów.
dorota.marianska@bialystokonline.pl