W drugiej połowie lipca, wieczorem, przypadkowa osoba odkryła ciało. Zwłoki znajdowały się nad Rospudą, na skarpie. Wszystko działo się w Rudnikach koło Raczek (pow. suwalski). Okazało się, że to kobieta, ale ustalenie jej tożsamości było wówczas niemożliwe, bo zwłoki znajdowały się w zaawansowanym rozkładzie. Na dodatek przy denatce nie znaleziono żadnych dokumentów.
Wstępnie ustalono, że ciało nie miało zewnętrznych obrażeń. Nie wykazano także zmian chorobowych. Jednak jednocześnie śledczy nie wykluczali udziału osób trzecich. Prokuratura sprawdzała, czy mogło to być samobójstwo, np. dokonane po czyjejś namowie.
Po dwóch miesiącach nadal niewiele wiadomo w tej sprawie. Pewne jest jedynie to, że zmarła była młodą kobietą i mieszkała na Suwalszczyźnie.
- Do chwili obecnej nie wpłynęła do tutejszej prokuratury opinia z zakresu medycyny sądowej mówiąca o przyczynie śmierci denatki - wskazuje Małgorzata Kozłowska-Szmigiero z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach.
Prokuratura nie ma też jeszcze wyników badań histopatologicznych. Cały czas trwają czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków.
dorota.marianska@bialystokonline.pl