Wczoraj na profilu facebookowym posła PSL-u Stefana Krajewskiego został umieszczony krótki filmik (rolka), której głównymi bohaterami byli podlascy politycy Prawa i Sprawiedliwości. Mowa tu o państwu Boguckich.
Podlascy Clintonowie?
Jacek Bogucki pełni obecnie mandat senatora i choć wiele wskazywało, że będzie starał się o reelekcję, to ostatecznie postanowił wystartować do Sejmu. Jego żona Anna jest obecnie burmistrzem Czyżewa i to właśnie ona została kandydatką PiS-u do Senatu w podlaskim okręgu tzw. południowym. Taka polityczna decyzja wywołała wiele komentarzy wśród przeciwników politycznych, którzy dostrzegali w tym prywatny, a dokładniej rodzinny interes.
Z drugiej strony o Boguckich mówi się w pewnych kręgach jako o "podlaskich Clintonach", ponieważ mamy do czynienia z sytuacją, gdy żona próbuje objąć funkcję po swoim mężu. Jak dobrze pamiętamy - Hillary z USA zabrakło niewiele, by taki cel osiągnąć.
Wróćmy jednak do naszej historii. Poseł Stefan Krajewski nie po raz pierwszy tej jesieni użył w swojej kampanii wyborczej żartobliwej formy, choć nie będzie nadużyciem także użycie określenia "kpina". W jego filmiku widać wiszące obok siebie plakaty zachęcające do głosowania na męża oraz na żonę. W tle wybrzmiewają słowa popularnej piosenki:
- Żono moja, serce moje - nie ma takich jak my dwoje.
Nagranie ilustruje także napis dodany przez polityka PSL-u:
Tak rządzący dbają o małżeństwa.
Wcześniej Krajewski żartował również z plakatu podlaskiej jedynki PiS-u, Jacka Sasina, który umieścił wyborczą reklamę na drzewie. Filmik ilustrowała piosenka: "Kulfon, kulfon - co z ciebie wyrośnie?".
Kto nie "umiu" się zachować?
Jacek Bogucki postanowił wdać się w dyskusję pod nagraniem na swój temat, ale co ciekawe, nie zwrócił się bezpośrednio do Stefana Krajewskiego. Senator odpowiadał na komentarze internautów, choć teraz należy ich nazywać przede wszystkim wyborcami. Szczególnie zważając na podejmowane przez nich tematy jak np. rolnictwo czy sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.
Jedna z wypowiedzi brzmiała jednak ogólnie i bezadresowo (poniżej pisownia oryginalna):
- Czy Pan umiu się normalnie zachować... - zapytał pan Wiesław.
Na to Bogucki odpowiedział mu:
- To do damskiego boksera pytanie?
Senator PiS-u nie wymienił nikogo z nazwiska, ale pisząc te słowa na profilu facebookowym swojego politycznego przeciwnika, który właśnie z niego zadrwił, z pewnością pozostawił duże niedopowiedzenie swoim komentarzem.
Krajewski do tej pory raczej nie zasłynął z obraźliwych wypowiedzi. Głośno było właściwie tylko o jego wymianie zdań z redaktor TVP Info Magdaleną Ogórek, gdy poseł mówił o "szczuciu". Sam w telewizji publicznej pojawia się jednak często. Trudno przypisać wspomniane sformułowanie jako bezpośrednią, personalną obelgę w czyimś kierunku. Z reguły poseł PSL-u odważnie stawia zarzuty wobec politycznych oponentów, zwłaszcza w kwestii rolnictwa, ale wówczas z jego ust nie padają raczej tzw. nieparlamentarne słowa.
Jacek Bogucki w telewizji ogólnopolskiej pojawia się już rzadziej, ale w całej Polsce głośno było o jego wypowiedzi w TVP Białystok oraz o wpisie w mediach społecznościowych. Dwukrotnie porównał Donalda Tuska do Adolfa Hitlera.
"Chamie"
O ile senator Jacek Bogucki jest już znany ze swojego politycznego temperamentu, o tyle inny doświadczony polityk - lider podlaskiego PiS-u Dariusz Piontkowski słynie raczej ze spokojnych i wyważonych wypowiedzi.
Jako minister edukacji narodowej, a więc opiekun resortu, który - niezależnie od tego, kto rządzi Polską - często podlega krytyce, z pewnością nie zaszkodził sobie ostrymi wypowiedziami jak jego następca, a zarazem obecny zwierzchnik - Przemysław Czarnek. Jedynie przepraszał nauczycieli za przejęzyczenie, gdy mówił o ich zarobkach, podając nieprawidłowe kwoty. Było to jednak tylko sprostowanie słów, a nie zreflektowanie się po ataku "ad personam".
Zdziwienie wśród komentatorów politycznej sceny wywołały zatem jego słowa użyte w stosunku do lidera podlaskiej Koalicji Obywatelskiej. W programie TVP Białystok "Bez kantów kontra", wyemitowanym 16 września, Piontkowski odpowiadając na zarzuty dotyczące tzw. afery wizowej, odrzekł w stronę Krzysztofa Truskolaskiego:
- Jest pan po prostu chamem, nie daje mi pan dokończyć. Chamie, mógłbyś w końcu zamknąć buzię i spokojnie posłuchać, co mają inni do powiedzenia - powiedział wiceminister edukacji.
O ile bezpośredni zwrot w stosunku do młodszego o 26 lat kolegi z sejmowych ław niespecjalnie może dziwić, o tyle nazwanie go określeniem "cham" już tak. Nawet sam Truskolaski nie ukrywał zdziwienia, choć wcześniej niewątpliwie starał się wyprowadzić swojego z równowagi swojego interlokutora:
- Panie pośle, spokojnie. Widzę, że panu rzeczywiście puściły nerwy - odpowiedział 33-letni parlamentarzysta, który w czasie trwającej kampanii wyborczej użył z kolei określenia "tchórz". Zaadresował je w formie pytania ("Czy jest pan tchórzem?") do swojego vis-a-vis, czyli "jedynki" na liście PiS-u, Jacka Sasina, gdy ten nie podjął zaproszenia na debatę.
"Pan jest gówniarz"
Ostry przekaz, choć niewerbalny zaprezentował ostatnio także kandydat nr 2 na podlaskiej liście Konfederacji. Adrian Stankiewicz pojawił się w jednej z podsuwalskich miejscowości, gdzie poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Zieliński brał udział w uroczystym przecięciu wstęgi na trasie nowo powstałej ścieżki rowerowej. Stankiewicz postanowił obdarować polityka partii rządzącej wielkimi złotymi nożyczkami. Jak mówił, miały one symbolizować zamiłowanie owego polityka do udziału w takich wydarzeniach. Co ciekawe, podobnie jak przed laty w Augustowie, tak i teraz pojawiło się konfetti. Sam Zieliński ostatecznie "prezentu" nie otrzymał. Konfederacie zabrał nożyce starosta suwalski Witold Kowalewski, zwracając się do młodego polityka słowami: "Pan jest gówniarz!".
Politycy wolnościowi lubią zresztą stawiać na happeningi. Wcześniej, w sierpniu, na białostockim wiecu poparcia Konfederacji z czynnym udziałem Stankiewicza jako tzw. supportu, Sławomir Mentzen wniósł na scenę makiety z wizerunkami Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Lider ugrupowania Nowa Nadzieja poprosił tutejszych sympatyków, by zawieźli obydwu "jegomości" do... szpitala psychiatrycznego w Choroszczy.
Czy to dopiero początek?
Z racji, że do dnia wyborów pozostało jeszcze 12 dni, można spodziewać się jeszcze dalszego wzrostu temperatury politycznego sporu w województwie podlaskim. Czy jednak pójdą jeszcze w ruch ostre zwroty i symbole czy ostatecznie jedyną używaną przez polityków siłą będzie siła argumentów? O tym się jeszcze przekonamy...
24@bialystokonline.pl