Do głosowania nad odwołaniem Cezarego Cieślukowskiego było uprawnionych 30 radnych, ale na sesji było 29 z nich. Wniosek o odwołanie poparło 15 radnych, a 13 było przeciw. Od głosu wstrzymała się 1 osoba.
Wyniki tajnego (karty były wrzucane do urny) głosowania sejmiku województwa podała radna Danuta Kaszyńska, przewodnicząca komisji skrutacyjnej.
Przed głosowaniem marszałek województwa Jarosław Dworzański przypomniał, z jakich powodów się ono odbywa. CBA zażądało odwołania Cezarego Cieślukowskiego, bo według służb złamał on ustawę o pracownikach samorządowych. Zawarł umowy o dzieło z Suwalskim Parkiem Naukowo-Technologicznym i Lokalną Grupą Działania Kanał Augustowski na rzecz których, jako członek zarządu województwa, przyznał unijne dofinansowanie. Tymczasem urzędnik nie może wykonywać zajęć związanych z tymi, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych. Gdy naruszy ten zakaz, należy odwołać go ze stanowiska.
Dworzański przywołał przy tym wcześniejszą, podobną sprawę dotyczącą Cezarego Cieślukowskiego, gdy zarzucano mu, iż działa w Lokalnej Grupie Rybackiej. Wtedy to Cieślukowski miał z podwójnej pracy zrezygnować. Dało się odczuć, że marszałek liczył na odwołanie członka zarządu i próbował przekonać do tego radnych. Podkreślił też, że to on przesłał do sejmiku wniosek o odwołanie swojego kolegi.
- Trudno nie mówić o utracie zaufania - nie ukrywał.
Marszałek poinformował, że po odwołaniu będzie miał 30 dni na przedstawienie sejmikowi nowej kandydatury na stanowisko członka zarządu. Skonsultuje ją z radą regionu Platformy Obywatelskiej.
Wystąpienie Dworzańskiego zostało nagrodzone z sali oklaskami.
Przed głosowaniem do sytuacji odniósł się również sam zainteresowany. Cezary Cieślukowski tłumaczył, że tak naprawdę nie miał wpływu na to, czy dofinansowanie dla SPN-T i LGD Kanał Augustowski zostanie przyznane, bo decydują o tym inne osoby, a on jedynie to zatwierdza.
- Ja de facto wpływu na wybór projektu nie mam - mówił.
Podkreślał również, że nie wiedział, iż te podmioty będą składały jakiekolwiek wnioski o dotacje.
Jako argument, by nie odwoływać go ze stanowiska, podał również fakt, że dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków, zwłaszcza jeśli chodzi o nadzór nad podlaską służbą zdrowia. Podawał, że w 2010 r. szpitale miały 40 mln zł zadłużenia, a po 2012 r. 13 mln zysku. Nie przekonało to jednak radnych.
ewelina.s@bialystokonline.pl