Puljić odblokował się na dobre?
Zagłębie Lubin i Górnik Zabrze swoje wtorkowe (9.06) starcia zremisowały, natomiast Raków Częstochowa oraz Wisła Płock to ekipy, które w środowy (10.06) wieczór zaliczyły porażki. Wcześniejsze mecze 29. kolejki PKO Ekstraklasy ułożyły się zatem po myśli Jagiellonii, dlatego Duma Podlasia, przystępując do delegacyjnej batalii z ŁKS-em Łódź, wiedziała, że do zapewnienia sobie grupy mistrzowskiej z terenu beniaminka wystarczy wywieźć 1 punkt. Nie oznacza to jednak, że podopieczni Iwajło Petewa wyszli na murawę z zamiarem utrzymania remisu. Zdecydowanie nie. Żółto-Czerwoni od początku ruszyli do ataków. Już w 2. minucie dobry przechwyt w środku pola zanotował Taras Romanczuk, a strzał z dystansu, który ostatecznie przyniósł rzut rożny, wykonał Maciej Makuszewski. Po kornerze główkował jeszcze Ivan Runje, lecz i tym razem futbolówka wylądowała obok słupka bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza.
Później ocknął się ŁKS, który swój lepszy fragment gry podsumował uderzeniem zza szesnastki oddanym przez Guimę, ale z nim bez większych problemów poradził sobie Damian Węglarz. To, jak się poprawnie kopie piłkę z dystansu, za chwilę pokazał za to Jakov Puljić. Chorwat sam przebiegł dobrych kilkanaście metrów - przemieszczając się nieco do środka boiska - i bardzo precyzyjnym strzałem z okolic 20. metra w długi róg dał Jadze prowadzenie.
W 16. minucie gospodarze mieli szansę, by wyrównać, bo powracający po kontuzji Tiru popełnił faul tuż za własnym polem karnym, jednak Pirulo przy wykonywaniu rzutu wolnego pomylił wyraźnie, posyłając futbolówkę obok prawego słupka Dumy Podlasia o co najmniej 1,5 metra.
W 21. minucie ŁKS powinien już grać w osłabieniu, ponieważ Srnić, który stracił piłkę, dając Jagiellonii kontrę, w brutalny sposób "sankami" zaatakował od tyłu nogi Tarasa Romanczuka, jednak arbiter spotkania - Szymon Marciniak - za tak karygodne zachowanie piłkarza gospodarzy pokazał jedynie kartonik koloru żółtego. Dlaczego? Jakim cudem? Na jakiej podstawie? Tego, poza sędzią z Płocka, nie wie pewnie nikt.
Na szczęście Żółto-Czerwoni dalej robili swoje i już po chwili zespół prowadzony przez Petewa wygrywał 2:0. Kapitalne crossowe podanie posłał bowiem Pospisil, a na skrzydle świetnie zachował się Makuszewski. Urodzony w Grajewie piłkarz zszedł do środka boiska i oddał strzał, po którym piłka trafiła w słupek. W słupek, a następnie w plecy Arkadiusza Malarza, po czym wtoczyła się do siatki, przez co gol ten został zapisany na konto doświadczonego golkipera z przeszłością w Legii Warszawa jako bramka samobójcza. Ponieważ w kolejnych minutach wartych uwagi sytuacji już nie oglądaliśmy, gdyż zablokowanej próby "Makiego" i strzału Puljicia wysoko ponad poprzeczką do takich zaliczyć nie można, wynik w pierwszej połowie nie uległ zmianie. Duma Podlasia zeszła na przerwę, prowadząc 2:0.
Emocje tylko do rzutu karnego
Po zmianie stron zamykający tabelę PKO Ekstraklasy beniaminek zaatakował zdecydowanie mocniej. Po uderzeniu Guimy zawodnicy Wojciecha Stawowego mieli rzut rożny, a i w 53. minucie łodzianie wybijali futbolówkę z narożnika boiska. Oba stałe fragmenty gry nie dały jednak ŁKS-owi żadnej korzyści, za to korner numer 3 w niewielkim odstępie czasu przyniósł już większe zagrożenie pod bramką Jagiellonii, bo po niepewnym piąstkowaniu Węglarza i strzale jednego z piłkarzy gospodarzy futbolówkę sprzed linii bramkowej musiał wybijać Jakov Puljić. Po chwili Chorwat pokazał się również pod drugą bramką, ale już nie tak okazale, gdyż po główce snajpera Jagi Arkadiusz Malarz do interwencji zmuszony nie został. Golkiper ŁKS-u odprowadził futbolówkę wzrokiem także w 63. minucie, kiedy to bez skutku - z okolic 25. metra - szczęścia próbował Romanczuk. W odpowiedzi główkował wprowadzony po przerwie Ratajczyk. Niespełna 18-letni zawodnik beniaminka pomylił się zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów.
W 66. minucie starcia mogło być już po meczu, bo po długim zagraniu piłki świetnie sprintem ruszył Puljić, który następnie położył zwodem na murawie Sobocińskiego, jednak w ostatniej chwili Malarz wybił futbolówkę spod nóg Chorwata. Na szczęście niedługo potem błąd we własnej szesnastce popełnił Vidmajer, który sfaulował Arsenicia, a rzut karny pewnie wykorzystał Martin Pospisil, w efekcie czego Duma Podlasia wyszła na prowadzenie 3:0 i tym samym skutecznie ugasiła zapędy obudzonego po przerwie ŁKS-u.
W ostatnim fragmencie meczu beniaminek próbował jeszcze zdobyć bramkę honorową, aczkolwiek na chęciach się skończyło, bo wyniku rywalizacji nie udało się już zmienić. Jaga zaliczyła więc 6. ligowe spotkanie bez porażki, wskoczyła na 7. miejsce w tabeli i zapewniła sobie grę w grupie mistrzowskiej.
ŁKS Łódź - Jagiellonia Białystok 0:3 (0:2)
Bramki: Jakov Puljić 12, Arkadiusz Malarz 27sam., Martin Pospisil 69k
ŁKS Łódź: Arkadiusz Malarz - Maciej Wolski, Jan Sobociński, Carlos Moros Gracia, Adrian Klimczak (63' Tadej Vidmajer) - Dragoljub Srnić - Pirulo, Ricardo Guima, Michał Trąbka, Antonio Dominguez (46' Adam Ratajczyk) - Jakub Wróbel (76' Łukasz Sekulski)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Iwan Runje, Bogdan Tiru, Zoran Arsenić - Ariel Borysiuk (76' Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski, Martin Pospisil, Przemysław Mystkowski, Jakov Puljić (74' Jesus Imaz)
rafal.zuk@bialystokonline.pl