Jak ustaliła prokuratura, oszuści działali od jesieni 2011 roku do wiosny 2012 roku, m.in. w Białymstoku i w Suwałkach. Sprawa zaczęła się od firmy 53-letniego Romualda B. i 28-letniego Edwina B. Mężczyźni zajmowali się obrotem przewodów elektrycznych. Wszystko było dobrze, do kiedy nie pojawiły się problemy z zapłatą za zamówiony towar. Chodziło o ponad 100 tys. zł. Właśnie wtedy do spółki wszedł Andrzej Ś., który to zaproponował, aby korzystając z wyrobionej już na rynku marki firmy, zamawiać duże ilości przewodów, ale na tzw. odroczony termin płatności. Następnie towar miał być odsprzedawany po niższej cenie, za co odpowiadał 49-letni Grzegorz K. W rzeczywistości spółka notowałaby ciągłe straty, ale chodziło o to, aby wziąć towar na kredyt, sprzedawać go dalej, a należności nie zwracać.
Wszystko ujrzało światło dzienne dopiero w maju 2012 roku, kiedy na policję zgłosiła się jedna z oszukanych firm, która poniosła straty aż 2,5 mln zł. Śledczy zaczęli sprawdzać sprawę, ale firma nagle została przekształcona w spółkę, a w zarządzie zasiedli Litwini. W rzeczywistości jednak to dawni właściciele kierowali przedsiębiorstwem i nadal oszukiwali klientów. Łącznie śledczy doliczyli się, że firma oszukała poszkodowanych na blisko 3 mln zł.
To niejedyne problemy z prawem ojca i syna. Romuald i Edwin B. są także oskarżeni o podrabianie faktur VAT oraz przywłaszczenie dwóch aut wziętych w leasing.
Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Tylko 57-letni Andrzej Ś. przebywa obecnie w areszcie, skąd został dowieziony na sprawę sądową. Reszta z oskarżonych odpowiada z wolnej stopy.
lukasz.w@bialystokonline.pl