W środę (18.08) prezydent Tadeusz Truskolaski przedstawił pomysł upamiętnienia w Białymstoku specjalnym obeliskiem ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Jesteśmy winni to tym ludziom. Każdy 10 kwietnia będzie teraz dniem bólu, także i w naszym mieście - mówił. - W tej chwili nie ma w Białymstoku miejsca gdzie na przykład można złożyć wiązankę kwiatów - argumentował Truskolaski.
Pomnik stanąłby na skwerze w parku Planty. W tej chwili w miejscu zaproponowanym przez miejskich urbanistów znajduje się klomb kwiatowy wokół którego leżą chodnikowe płytki z lat 70. i stoją parkowe ławki.
- Ja wyobrażam sobie pomnik tak, że będą na nim szczególnie upamiętnione nazwiska dwóch prezydentów i osób związanych z naszym miastem, potem pozostałe - mówił włodarz miasta. Jak dalej zaznaczał, jeśli pojawią się na nim symbole religijne, będą musiały być zarówno katolickie, jak i prawosławne, a być może pojawi się koncepcja w ogóle bez takich symboli. - Nie chciałbym artystom czegoś narzucać - dodawał Truskolaski i, jeszcze na wstępie, zaakcentował, że za wszelką cenę chciałby uniknąć niechlubnych nieporozumień jakie teraz są w Warszawie.
Małżonka Ryszarda Kaczorowskiego oraz bliscy Krzysztofa Putry, arcybiskupa Mirona i Justyny Moniuszko otrzymali już list przedstawiający ten pomysł. Teraz miasto będzie czekało na głosy z propozycjami projektu obelisku i zagospodarowania przestrzeni skweru. Nie wykluczone, że zostanie rozpisany konkurs, wtedy jednak procedura budowy pomnika mocno się przedłuży i są nikłe szanse, by stanął w 1. rocznicę katastrofy. Miasto czekają również konsultacje z radą pamięci czy wojewódzkim konserwatorem zabytków (park Planty jest parkiem zabytkowym). Finansowanie prac będzie musiało znaleźć się w przyszłorocznym budżecie.