Jak informuje Szkoła Główna Handlowa "Indeks Zdrowych Miast to autorskie i długofalowe przedsięwzięcie, które jest częścią inicjatywy Healthy Cities, wielowymiarowego projektu z obszaru zrównoważonego rozwoju, realizowanego przez Grupę LUX MED od 2021 roku". Pod lupę wzięto jakość życia oraz zdrowie mieszkańców 66 polskich miast. Według raportu najzdrowszym miastem jest Warszawa (Białystok znalazł się na 7. pozycji). Na podium były też Opole i Chorzów. Oprócz tego wybrano 8 innych kategorii, które zdaniem twórców raportu są ważne, jeśli chodzi o warunki do życia. W kategorii Edukacja liderem okazał się Białystok.
- Badano 5 różnych czynników związanych z uczestnictwem dzieci w edukacji przedszkolnej, wyniki egzaminu ósmoklasisty, wyniki egzaminu maturalnego, udział dzieci w wieku do 17 lat, na które rodzice otrzymują zasiłek w ogólnej liczbie dzieci w tym wieku i okazało się, że te wyniki dały nam pierwsze miejsce – mówi wiceprezydent Rafał Rudnicki. - To świadczy o tym, że warto posyłać dzieci i młodzież do białostockich placówek oświatowych, bo rzeczywiście dają one bardzo wysoki poziom wykształcenia, dobry poziom edukacji – dodaje.
W Białymstoku mamy 126 placówek oświatowych, w których uczy się ponad 22 tys. uczniów w szkołach podstawowych i 19 tys. w szkołach ponadpodstawowych. Miasto dokłada wszelkich starań, by zachęcić młodzież do kontynuacji nauki właśnie w Białymstoku.
- Od dawna prowadzimy akcję "Studiuj w Białymstoku" i przy każdej okazji mówimy, że nie warto wyjeżdżać z Białegostoku na studia do innych miast Polski, tylko warto zostać tutaj, bo naszej uczelnie publiczne: Politechnika, Uniwersytet Medyczny czy Uniwersytet w Białymstoku są na bardzo wysokim poziomie – wyjaśnia Rudnicki.
Będą zmiany w rekrutacji do szkół?
Władze zdają sobie sprawę, że jednym z większych problemów, jeśli chodzi o edukację jest rekrutacja.
- Bardzo dużą uwagę przywiązujemy do takiej sprawy, jaką jest rekrutacja do szkół średnich. Ostatni rok pokazał, że kandydaci do szkół ponadpodstawowych przeżywali ogromny stres związany z tym, jak bardzo rozciągnięta w czasie była rekrutacja. Było sporo osób, które dopiero w sierpniu dowiedziały się, gdzie będą się uczyć – relacjonuje Katarzyna Kisielewska-Martyniuk, wiceprzewodnicząca rady miasta i nauczyciel z wieloletnim stażem. - W związku z tym Urząd Miasta wystąpił do ministerstwa z prośbą, by skrócić możliwie do jak najbardziej skondensowanego harmonogramu wszystkie procedury związane z rekrutacją – dodaje.
Niestety ministerstwo nie zgodziło się z taką propozycją. Dlatego pojawił się pomysł, by w przyszłym roku uczniowie mogli aplikować do pięciu, a nie do trzech szkół, co ma usprawnić rekrutację.
- W 2019 r. jak wiedziałam, że kończą szkołę gimnazjaliści i pierwsi ósmoklasiści napisałam interpelację, która była bardzo pozytywnie rozpatrzona przez prezydenta miasta i w której zwróciłam się z prośbą o zwiększenie liczby szkół, do których mogą aplikować młodzi ludzie do pięciu. Jeśli uczeń aplikuje do trzech szkół i nie zostanie przyjętej do żadnej z nich, musi rozpoczynać na nowo proces rekrutacji. Musi odebrać dokumenty w szkole pierwszego wyboru, zanieść do kolejnej szkoły i znowu czekać czy zostanie przyjęty czy nie – tłumaczy.
- Będziemy skłaniali się ku temu, by w przyszłym roku szkolnym w naborze można było złożyć dokumenty do pięciu placówek – zapowiada Rudnicki.
justyna.f@bialystokonline.pl