Orkiestrowi weterani i nowicjusze
W niedzielę od rana do wieczora na ulicach Białegostoku kwestowało na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy około 250 wolontariuszy. Niektórzy grają z ekipą Jurka Owsiaka od początku akcji. Wśród nich jest rekordzista ze wszystkimi 29 identyfikatorami wolontariusza: znany motocyklista Andrzej "Bocian" Piortowski, dla tych wspierających co roku Orkiestrę rozpoznawalny po stroju świętego Mikołaja.
- Przed chwilą był pan, który powiedział, że jechał 25 kilometrów, bo wiedział, że święty Mikołaj ma terminal i wpłacił mi "setkę" - chwali się Andrzej Piotrowski.
Inni wracają do kwestowania po kilku latach przerwy i pomocowego bakcyla próbują zaszczepić swoim dzieciom.
- Postanowiłem kwestować dla chorych dzieci - mówi spotkany z mamą 7-letni Maciej Homza.
- Kiedyś, jeszcze jako nastolatka, zbierałam. Syn też bardzo chciał, widział w telewizji jak inni zbierają. To była niespodzianka dla niego i ze względu na niego dołączyłam. Taka potrzeba serca - podkreśla Dorota Homza.
Sposób na psa albo przebranie
Najwięcej kwestujących można było spotkać w okolicach Rynku Kościuszki. Tradycyjnie nie zabrakło z nimi psich pomocników. Z czworonogiem i puszką chodził m.in. pan Marcin.
- Kwestujemy już 4 lata - wspomina i dodaje, że nie przestraszył się ani zimna, ani epidemii. - Pracuję z pacjentami covidowymi, więc się nie boję - śmieje się.
Dużym zainteresowaniem cieszyli się kwestujący "żołnierze" i "FBI". Była to grupa rekonstrukcyjna Leszno z Białegostoku. Ekipa nie tylko zachęcała do wsparcia WOŚP, ale też chętnie pokazywała swoje uzbrojenie (oczywiście atrapy).
Inni próbowali zachęcać do wrzucania czegoś do puszki strojami postaci anime.
- Zbieramy już od 4-5 lat, uważamy że warto pomagać, to taka forma wolontariatu, którą możemy cyklicznie powtarzać - mówi Paulina. Wraz z koleżanką nie mają wątpliwości, że ich barwne przebrania przyciągają przechodniów.
Orkiestra w czasach pandemii
Z uwagi na epidemię, kwestujących obowiązywał reżim sanitarny. Musieli mieć maseczki, rękawiczki. Zalecane było, by nie przyklejali serduszek osobiście, ale by przekazywali je do ręki. Wszystko po to, by zachować dystans społeczny.
Choć przechodniów było na ulicach zdecydowanie mniej niż w przedpandemicznych edycjach Orkiestry, ci którzy wyszli, chętnie ją wspierali.
- Wspieram Orkiestrę odkąd pamiętam, a to będzie już bardzo dużo lat. Nasze dziecko, które się urodziło dwa lata temu, korzystało na pewno z pomocy sprzętu ufundowanego przez Orkiestrę. To jest ewidentny powód do tego, by pomagać - mówi spotkany z rodziną Adam Jasiński.
- Dlatego gramy, bo uważamy, że warto wspierać. Każda złotówka się liczy, a cel jest bardzo szczytny. W każdym roku gramy i będziemy zawsze tak robili, każdego roku - deklaruje inny z przechodniów.
Zamiast koncertu - Orkiestrobus
Główną atrakcją 29. Finału był Orkiestrobus. Jeździł trasą: Pałac Branickich, plac NZS, plac św. Rocha, rzeka Biała, Atrium Biała. Na każdym przystanku wysiadali z niego artyści dając mini-koncert. Śpiewali Julia Borowska, Aleksandra Domanowska, Faustyna Maciejczuk, Hubert Rupicki. Dodatkowo w Atrium Biała można było skorzystać z pamiątkowej ścianki fotograficznej.
Kwestowanie już powoli się kończy. Orkiestrę można jednak wspierać jeszcze przez co najmniej 2 tygodnie.
Wpłat można dokonywać do białostockiej e-skarbonki: TUTAJ
Innym pomysłem jest udział w licytacjach. Przedmioty i usługi na licytację w Białymstoku: TUTAJ
29. Finał WOŚP to "Finał z głową" - pieniądze z licytacji i zbiórek zostaną przekazane na rzecz laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy.
ewelina.s@bialystokonline.pl