Edgar Hryniewicki jest studentem ostatniego roku studiów magisterskich na kierunku mechanika i budowa maszyn na Politechnice Białostockiej. W wolnych chwilach pisze książki. "Czarne koty", "Ostatni Goblin" oraz "Po drugiej stronie mostu" to trylogia opisująca fantastyczny świat, którego realia nawiązują do czasów średniowiecznej Europy. Zawiera niezwykłe przygody przemyślanych i rzetelnie wykreowanych bohaterów.
Skąd pomysł na rozpoczęcie przygody pisarskiej? Jakie były jej początki?
Edgar Hryniewicki: Moje najstarsze wspomnienia z przygodą pisarską sięgają wczesnego dzieciństwa, kiedy pisywałem krótkie opowiadania, w których główne role odgrywali bohaterscy rycerze, królowie itp. Natomiast pomysł stworzenia uniwersum, w którym osadziłbym swoich bohaterów zrodził się w wieku 16 lat i trudno mi wskazać jeden konkretny powód. Na pewno bujna wyobraźnia i fakt, że lubiłem dużo czytać wpłynęły na to, że chciałem stworzyć coś swojego.
Pomysły dość długo dojrzewały w mojej głowie i dopiero w wieku 17 lat zacząłem przelewać je na papier, jednak z zamiarem stworzenia opowiadania na kilkanaście stron. Nie przypuszczałem wtedy, że tak mnie to wciągnie i rozpiszę się na 500 stron, które i tak nie wystarczą, by zakończyć rozpoczęte wątki. Potem sam się nakręcałem do dalszej pracy, wyobraźnia wciąż podsuwała nowe pomysły i w końcu powstała cała trylogia.
Skąd czerpie Pan inspiracje? Może jacyś konkretni autorzy? Inne dzieła? A może po prostu wyobraźnia?
Tu też trudno mi wskazać jedno konkretne źródło, chyba wszystko po trochu. Codzienne życie dostarcza bodźców, które ewoluują w pomysły, inspiracje do stworzenia jakiejś postaci czy napisania konkretnej sceny. Czasami są to książki lub artykuły, często zupełnie niezwiązane z tematyką powieści, jednak też potrafią natchnąć mnie do wymyślenia nowego wątku.
To na pewno jest przydatne na etapie planowania, ale gdy zacznę pisać, to przede wszystkim czysta wyobraźnia kreuje świat, który opisuję na kolejnych stronach. Dostarcza wielu alternatyw poprowadzenia fabuły w różnych kierunkach. Często jest tak, że to co sobie wcześniej wymyśliłem, zaplanowałem, stanowi tylko punkt zaczepienia, a dalszy przebieg scen zupełnie odbiega od założeń.
Ile czasu zajmowało Panu napisanie każdej z wydanych książek?
Samo pisanie jednego tomu zajmuje kilka miesięcy, jednak z racji innych obowiązków, na przykład bardziej wymagających okresów na studiach, proces twórczy wydłuża się. Oczywiście pisanie to jeden etap, dochodzi jeszcze redagowanie, które również wymaga poświęcenia czasu, a im więcej redakcji, tym lepszy uzyskujemy efekt końcowy.
Jakie są Pana prywatne preferencje czytelnicze? Czy pozostaje Pan wierny gatunkowi fantasy, czy może pojawiają się także inne?
Pewnie trochę zaskoczę, ale wcale nie czytam dużo fantasy. Z drugiej strony, trylogię też zaliczyłbym bardziej do książek przygodowych. Fabuła co prawda rozgrywa się w fikcyjnym świecie, w którym występują zjawiska nadprzyrodzone czy magiczne istoty, ale jednak nie odgrywają one aż tak wielkiej roli.
Ostatnio moim ulubionym pisarzem jest Mario Puzo. W sumie poza nim nie mam drugiego autora, którego przeczytałbym prawie wszystkie dzieła. Raczej wybieram to, co mnie zainteresuje, nie zwracając uwagi na konkretny gatunek literacki, chociaż preferuję książki, których akcja rozgrywa się w czasach minionych. Prawie nie czytam książek przedstawiających doświadczenia współczesnych mi ludzi.
Czy ma Pan już plany co do kolejnych książek?
Tak, zacząłem pisać nową książkę, której akcja rozgrywa się w tym samym uniwersum. Bohaterowie i wydarzenia nie są jednak związani z fabułą trylogii. Na razie nie chcę zdradzać wielu szczegółów, ale powieść ta będzie przedstawiać losy rodziny książęcej jednego z państw, które w serii Czarne Koty jest przedstawione jako barbarzyńskie i agresywne, które zbrojnie najeżdża ojczyznę głównych bohaterów. W ciągu kilku miesięcy powinienem skończyć ją pisać i wtedy też będę próbował ją wydać. Jeśli to się uda, to raczej będę kontynuował swoją przygodę z pisarstwem, ponieważ pomysłów mam wiele i chciałbym przynajmniej część z nich przelać na papier.
Co było najtrudniejsze w całym procesie twórczym?
Na pewno najżmudniejszym procesem było przepisywanie odręcznego pisma na komputer. Zaczynając, nie sądziłem, że tak to się rozwinie, więc potem musiałem prawie pół pierwszego tomu – bo mniej więcej wtedy przerzuciłem się na komputer – przepisać, a jako że piszę "szyfrem", to trochę się musiałem namęczyć.
A tak na poważnie, to myślę, że – zwłaszcza na początku – wiele aspektów sprawiało pewne trudności. Na pewno napisanie wiarygodnych dialogów czy stworzenie różniących się od siebie, wyrazistych postaci wymagało wiele pracy. Oprócz tego musiałem pilnować się, aby zachować odpowiednią aurę tajemniczości (w trylogii istotną rolę odgrywa intryga, w wyniku której życie głównych bohaterów zupełnie się odmienia). Czytelnicy, tak jak bohater książki, są zasypywani kłamstwami i było to pewne wyzwanie. Chciałem tak przedstawić akcję, aby czytelnicy domyślali się, ale niekoniecznie szli w dobrym kierunku. Na kartach powieści młodzi ludzie dorastają i dojrzewają, co również wymagało skrupulatnego zaplanowania sobie różnych wątków tak, aby te zmiany były widoczne. Na pewno z każdą kolejną książką i przybywającym doświadczeniem trudności malały i coraz lepiej sobie radziłem z tymi wyzwaniami. Dowodem na to są coraz lepsze recenzje moich książek.
Czy napotkał Pan jakieś trudności w publikacji swoich dzieł? Jak obecnie wygląda sytuacja na rynku wydawniczym? Ciężko jest zdobyć szerokie grono odbiorców?
Sam proces wydawniczy i rozmowy z wydawnictwem przebiegły dość sprawnie, natomiast na rynku wydawniczym panuje duża konkurencja i nie jest łatwo przebić się oraz zdobyć wielu odbiorców. Jednak liczę na to, że wspomniane wcześnie pozytywne opinie będą atutem i coraz więcej osób sięgnie po moje książki.
Do jakiego grona odbiorców kieruje Pan swoją twórczość? Czy napisane przez pana książki są uniwersalne i sprawdzą się zarówno w przypadku młodszych, jak i starszych czytelników?
Myślę, że czytelnik w każdym wieku znajdzie w moich książkach coś dla siebie i nie dedykowałbym ich konkretnej grupie. Bohaterami są ludzie młodzi, powieści są pełne przygód, ale poruszają też wiele wątków, które mogą zainteresować nie tylko młodszych, ale i starszych czytelników.
Na koniec, czy ma Pan jakieś rady dla debiutujących pisarzy?
Na pewno trzeba wykazać się cierpliwością, a także ćwiczyć umiejętność systematycznej pracy. Bez tego trudno napisać książkę. Ważne jest też krytyczne podejście do swoich dzieł, zdystansowanie się do nich i rzetelne zredagowanie. Najważniejsze to nie czekać na przypływ mitycznej weny, tylko regularnie pisać oraz szukać błędów lub niedociągnięć z nastawieniem na to, że zawsze może być lepiej.
24@bialystokonline.pl