- Nieodłącznym elementem kampanii jest jesienne sadzenie cebulek żonkili, które kwitnąc wiosną, stworzą prawdziwe żółte pola nadziei. Żonkil jest uznawany za międzynarodowy symbol nadziei. Ma on przypominać o ludziach cierpiących, oczekujących naszej pomocy i opieki w trudnym okresie odchodzenia z tego świata – mówił podczas inauguracji Janusz Mroczkowski, który współpracuje ze współorganizatorem akcji – Fundacją Pomóż Im.
Do akcji włączyło się wiele białostockich przedszkoli i szkół oraz tutejsze władze. Wszyscy, mimo niezbyt sprzyjającej pogody, postanowili wspólnie zasadzić w parku Planty cebulki żonkili.
- Nadzieja jest bardzo ulotna, jest niepoliczalna, ale zawsze powinniśmy mieć ją w sercu – powiedział prezes fundacji Pomóż Im Arnold Sobolewski, podkreślając także, że tego typu akcje pozwalają chorym i ich rodzinom uwierzyć, że któregoś dnia będzie lepiej.
Kampania przebiega w dwóch etapach: jesiennym oraz wiosennym. Jesienią oraz zimą szkoły, przedszkola i inne placówki, które zdecydowały o włączeniu się w to przedsięwzięcie, organizują kiermasze, występy, licytacje, z których dochód jest przeznaczany na pomoc podopiecznym Hospicjum dla Dzieci. Wiosną odbywają się natomiast zajęcia edukacyjne, projekcje filmu o tematyce paliatywno-hospicyjnej, kurs dla wolontariuszy oraz tzw. "Żonkilowa kwesta".
- VIII Liceum Ogólnokształcące od lat bierze udział w akcji "Pola nadziei". Uczniowie wykazują ogromną chęć niesienia pomocy, chętnie biorą udział w organizacji zbiórek pieniędzy potrzebującym czy kiermaszu ciast, z których dochód jest przeznaczany chorym – mówiła Anna Nikołajuk z VIII LO.
Jak informują organizatorzy, akcja z roku na rok się rozwija. Coraz więcej białostoczan chce pomagać chorym dzieciom i interesuje się potrzebami chorych dzieci. Taka postawa cieszy również tutejsze władze.
- Dziękuję, że wszyscy tak chętnie uczestniczą w akcji. To działania wynikające z serca i szlachetnych pobudek, warto więc, by jak najwięcej osób włączyło się w propagowanie tej idei, ponieważ wciąż jest wielu potrzebujących – uważa wicewojewoda Wiesław Żyliński.
justyna.f@bialystokonline.pl