Projekt wsparło niemal 2,2 tys. białostoczan
W miniony poniedziałek (31.10) przedstawiono listę 20 projektów, które zostaną zrealizowane w ramach Budżetu Obywatelskiego 2023. Wśród nich jest białostocki pilotażowy program in vitro, który uzyskał 2195 głosów. Zgłosiła go Jowita Chudzik, radna miejska z klubu Koalicji Obywatelskiej.
- Pierwszy krok za nami. Mieszkańcy powiedzieli, że chcą samorządowego programu in vitro w Białymstoku - powiedziała radna przy okazji dziękując za wszystkie głosy.
- Kilkanaście dni temu staliśmy tu w pełni słońcu, ale pełni obaw, bo nie wiedzieliśmy, jak się zachowają nasi mieszkańcy. Dzisiaj stoimy w deszczu, ale to nie ma znaczenia, bo mamy to! Obiecujemy, że nie spoczniemy na laurach i będziemy cały czas monitorować programy i pomagać naszym pacjentom - zaznaczyła dr Monika Leśniewska z Klinki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Po zrobieniu pierwszego kroku, radna zapowiada już drugi:
- Białystok potrzebuje pełnowymiarowego programu in vitro, a białostockie pary potrzebują wsparcia, którego bardzo od nas oczekują. Dlatego chciałabym zapowiedzieć, że na początku przyszłego roku będę chciała zgłosić projekt do rady miasta pełnowymiarowego programu in vitro - poinformowała Jowita Chudzik.
Projekt działałby podobnie jak w innych polskich miastach, czyli trwałby 3 lata i opiewałby na kwotę minimum 1 mln zł. Taka suma pozwoliłby na skorzystanie z programu co najmniej 70 parom. Dofinansowanie wynosiłoby 5 tys. zł za jedną procedurę zapłodnienia komórki jajowej, a każda para mogłaby skorzystać z maksymalnie 3 procedur.
Czy radni poprą ogólnomiejski program?
Białystok jest kolebką in vitro, bo to właśnie tu 12 listopada 1987 r. urodziła się Magda, pierwsze dziecko w Polsce po pozaustrojowym zapłodnieniu. Mimo to stolica województwa podlaskiego nigdy nie wprowadziła miejskiego programu in vitro, który działa m.in. w Warszawie, Gdańsku, Koszalinie, Wrocławiu, Sopocie czy Kielcach.
- Programu nie ma, dlatego że zrobiłem research i nie mamy większości, jeżeli chodzi o radę miasta. Nie jesteśmy w stanie tego projektu przegłosować - powiedział w ubiegłym tygodniu prezydent miasta Tadeusz Truskolaski. Więcej o tym: przeczytasz tutaj.
Ciekawy jest jednak fakt, że to Koalicja Obywatelska ma połowę w białostockiej radzie miejskiej, w związku z tym są w klubie radni, którzy nie chcieliby, aby białostoczanie mogli korzystać z refundacji. A według badań w Polsce nawet 1,5 mln par boryka się z problem zajścia w ciążę.
- Od dziś będę rozmawiać z koleżankami i kolegami z rady miasta. Będę ich namawiać i zachęcać, aby to poparli, a także abyśmy wspólnie przygotowali taki projekt uchwały - oznajmiła Jowita Chudzik.
- Mamy nadzieję, że ten program zostanie zrealizowany, tak jak w innych miastach. Białostoczanie zasługują na to, aby byli w każdej dziedzinie medycyny leczeni najnowszymi metodami, takimi które akceptuje cały świat - powiedział prof. Sławomir Wołczyński, kierownik Klinki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Kto będzie mógł skorzystać?
Z pilotażowego programu będzie mogło skorzystać 8 par, które otrzymają po 5 tys. zł na jedną procedurę. Muszą oni mieszkać w Białymstoku od co najmniej roku i tu się rozliczać z urzędem skarbowym. Kobieta powinna mieć od 20 do 40 lat. Udział w pilotażowym projekcie mogą wziąć udział małżeństwa (lub pary w związkach partnerskich), które poddały się wcześniejszemu leczeniu niższego rzędu zakończonym niepowodzeniem, które mają wskazanie bezpośrednie do zapłodnienia in vitro i które nie są beneficjentami podobnego programu finansowanego ze środków publicznych.
- Pierwszy krok musi poczynić miasto poprzez wyłonienie podmiotu, który przygotuje program. Następnie program musi zostać wysłany do Agencji Oceny Technologii Medycznej do Warszawy i po uzyskaniu opinii, miasto wyłania jednostkę, która będzie realizować pilotażowy program in vitro - wyjaśniła radna miejska.
Z kolei poseł Robert Tyszkiewicz zwrócił uwagę, że Polska jest w najgorszej sytuacji demograficznej od czasów II wojny światowej.
- To jest katastrofa. W latach 2020-2022 urodziło się w Polsce 674 tys. dzieci, a w tym samym czasie zmarło 1,17 mln osób. Deficyt urodzeń w ciągu tych dwóch ostatnich lat wynosi 342 tys. To jest kolosalna liczba - zaznaczył poseł.
Białystok ma równiej ujemny przyrost naturalny. Ostatnie dane statystyczne mówią o rocznym deficycie w wysokości 565 urodzin.
- Dlatego walka o każde urodzone dziecko, o każdą parę, która zmagając się z bezdzietnością, dzięki wsparciu in vitro będzie miała szansa na potomstwo, ma dziś głęboki sens społeczny. Jest działaniem na wskroś patriotycznym. My dzięki temu programowi możemy sprawić, że w Polsce wreszcie będzie się rodzić więcej dzieci. Jak dotąd, wszelkie inne, często mocno propagandowo nagłaśniane programy nie przynoszą żadnych rezultatów. A kiedy obowiązywał rządowy program in vitro urodziło się 21 tys. dzieci w Polsce - przypomniał Tyszkiewicz.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl