Gdy przez kilka dni z rzędu występują temperatury powyżej 30°C, nasz organizm reaguje nadmiernym zmęczeniem. W skrajnych przypadkach niektórym zdarzają się omdlenia, a nawet - udar słoneczny. Dobrze, jeżeli fala upałów dosięga nas na urlopie i możemy wówczas schłodzić się w jakimś zbiorniku wodnym. Co jednak z tymi, którzy muszą wtedy siedzieć w biurze, pracować na produkcji lub w słońcu - na budowie?
- Nie ma górnej granicy temperatury, która zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy nie pozwalałaby na wykonywanie pracy - komentuje Krzysztof Rezanow, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Białymstoku.
Jednak, jak dodaje, zgodnie z Kodeksem Pracy, w czasie upałów pracodawca jest zobowiązany dostarczyć pracownikom zimne napoje - i to w ilości zaspokajającej ich potrzeby.
- Nie ma żadnej regulacji prawnej, która określałaby, czy to miałaby być woda, czy też inny napój - tłumaczy rzecznik.
Obowiązkiem takim są objęte zakłady, których pracownicy pracują na otwartej przestrzeni, gdzie temperatura jest wyższa niż 25°C, a także na innych stanowiskach, gdzie przekracza ona 28°C.
Podczas upałów pracodawcy są również zobligowani m.in. do dbania o utrzymanie sprawności urządzeń wentylacyjnych bądź klimatyzacyjnych (inspektorzy pracy w czasie kontroli sprawdzają dokumentację dotyczącą konserwacji urządzeń klimatyzacyjnych). Powinny być także zainstalować rolety lub żaluzje w oknach.
A jak podczas upałów o swoich pracowników dbają białostockie zakłady?
- Do końca lipca, w trakcie przeprowadzanych kontroli, nie stwierdzono przypadków rażących naruszeń przepisów w tym zakresie. Do tej pory jedynie wydano dwie decyzje nakazowe w tym zakresie oraz jeden wniosek w wystąpieniu - opisuje Rezanow.
malgorzata.c@bialystokonline.pl