"Żydowski motłoch" to za mało
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła śledztwo dotyczące publicznego nawoływania do nienawiści przez Jacka Międlara (wówczas księdza) w wygłoszonym przez niego kazaniu w białostockiej katedrze podczas obchodów rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, które odbyły się w Białymstoku w 2016 roku, a także w innych jego wypowiedziach.
- Dokładna analiza treści kazania wykazała, że zawiadamiający o przestępstwie nawoływania do nienawiści, którego miałby się dopuścić ówczesny ksiądz Jacek Międlar, posłużyli się wyciętymi z kontekstu cytatami – twierdzi prokurator okręgowy Andrzej Purymski.
Przypomnijmy, że Jacek Międlar posługiwał się wówczas takimi stwierdzeniami jak np.: "Ciemiężyciele i pasywny żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni".
Według prokuratury treść kazania nie nosiła jednak znamion znieważania grup ludności czy poszczególnych osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej albo wyznaniowej, co jest warunkiem penalizacji. Potwierdzić miały to m.in. opinie biegłych z zakresu językoznawstwa, kulturoznawstwa, medioznawstwa i teologii.
Jest to już kolejny raz, kiedy prokuratura umarza śledztwo przeciw Jackowi Międlarowi, po jego "występach" w Białymstoku. Pierwsze takie zgłoszenie trafiła do prokuratury już w 2016 roku. Co wówczas podejrzany skwitował wpisem w mediach społecznościowych: "Zero tolarancji dla żydowskiego tchórzostwa. Salut".
Wszystko w ramach wolności słowa
Postępowanie zostało wznowione po tym jak wrocławska prokuratura skierowała do Białegostoku wniosek o wznowienie śledztwa razem z dowodami z postępowania przeprowadzonego przez siebie, a dotyczącego także innych czynów Jacka Międlara. Białostoccy prokuratorzy umorzyli je jednak po raz kolejny w październiku 2019 roku. Decyzja została zaskarżona, jednak niemal po roku powtórzono argumentację i zakończono postępowanie.
Z ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez prokuraturę wynika, że będące przedmiotem doniesienia o przestępstwie teksty Jacka Międlara, publikowane m.in. na łamach tygodnika "Polska Niepodległa", mają charakter publicystyczny i mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi dopuszczalnej w debacie publicznej.
- Można je negatywnie oceniać przez pryzmat kultury słownej oraz piętnować za uproszczenia i uogólnienia, ale nie w aspekcie prawno-karnym. Gwarantowane Konstytucją RP wolność słowa i wyrażania poglądów mają charakter nadrzędny i obejmują także wypowiedzi, które mogą budzić nawet uzasadniony sprzeciw, niezadowolenie bądź krytykę innych osób – uzasadnia prokurator Purymski.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl