Punktem wyjścia jest w tym przypadku raport o stratach wojennych opublikowany przed rokiem przez posła Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusza Mularczyka. Według obliczeń w nim zawartych, Niemcy są winne Polsce z tego tytułu 6 bln 200 mld zł.
Raport podzielono na 3 części. Pierwsza to opis i oszacowanie strat demograficznych i materialnych. Druga zawiera dokumentację zdjęciową wojny i okupacji niemieckiej. Z kolei w trzeciej można odnaleźć rejestr miejsc zbrodni, egzekucji, masowych mordów Polaków czy pacyfikacji wsi.
- Działamy tutaj jako klub radnych Prawa i Sprawiedliwości, ale dajemy szansę wszystkim radnym, chcąc złożyć projekt uchwały w sprawie reparacji, odszkodowań i zadośćuczynienia z tytułu strat, jakie Polska poniosła z powodu napaści Niemiec oraz późniejszej okupacji na terenie Białegostoku - powiedział Henryk Dębowski, licząc że owa uchwała zostanie podjęta podczas najbliższej sesji Rady Miasta Białegostoku.
Dębowski liczy, że w dokładnej wycenie strat wojennych Białegostoku inicjatorom wniosku pomoże także prezydent Tadeusz Truskolaski wraz z urzędnikami miejskimi.
Radny Paweł Myszkowski - w towarzystwie radnej Katarzyny Siemieniuk - na konferencji prasowej przedstawiał zdjęcia zniszczonego Białegostoku oraz publikację książkową autorstwa Marka Kietlińskiego o stratach wojennych województwa białostockiego w latach 1939-1945. Podał także kilka liczb, które tam zawarto.
- 600 milionów złotych to wartość wyjściowa tych szacunków - podkreślał Myszkowski.
Radny Zbigniew Klimaszewski wspominał szczególnie słynny pożar z lipca 1944 roku, kiedy to Niemcy pospiesznie opuszczający miasto spalili śródmieście białostockie m.in. zabytkową część ulicy Lipowej, Pałac Branickich, hotel Ritz czy też zakłady pracy:
- W świecie cywilizowanym winowajca nie może bez winy orzeczonej, bez poniesionej kary karnej, cywilnej i odszkodowawczej ujść. Nawet po tylu latach musimy dopingować społeczność białostocką, by te straty zostały zadośćuczynione przez rząd niemiecki.
Radna Katarzyna Siemieniuk zwróciła się bezpośrednio do mieszkańców:
- Pragniemy zaprosić Was, byście aktywnie włączyli się do dyskusji, debaty, tak abyśmy mogli skutecznie ubiegać się o odszkodowanie. Temat ten nie jest tzw. odgrzewanym kotletem - powiedziała Siemieniuk, podkreślając, że kwestia poczucia sprawiedliwości nie może ulec przedawnieniu.
24@bialystokonline.pl