Belferska grypa - nauczyciele na zwolnieniach
Zaczęła się akcja protestacyjna polskich nauczycieli. Nazywana jest nieoficjalnie "belferską grypą". Inicjatywę popiera Związek Nauczycielstwa Polskiego. Już mówi się o tym, że w ramach akcji nauczyciele biorą zwolnienia lekarskie, wzorując się tym samym na walczących o podwyżki niedawno policjantach. Ministerstwo Edukacji już kontroluje zaistniałą sytuację.
"Ministerstwo Edukacji Narodowej wspólnie z kuratorami oświaty monitoruje sytuację realizacji zajęć dydaktyczno-wychowawczych w przedszkolach, szkołach oraz placówkach oświatowych w całym kraju. Sytuacja 18 grudnia br. wyglądała następująco. Większość przedszkoli, szkół i placówek oświatowych w całym kraju funkcjonowało bez zakłóceń. Na ponad 39 tys. przedszkoli, szkół, placówek w 58 nauczyciele są na zwolnieniach lekarskich. Z powodu nieobecności nauczycieli były prowadzone zajęcia opiekuńcze lub dostosowano plan lekcji do możliwości organizacyjnych szkoły. Z łącznej liczby ok. 702 tys. nauczycieli na zwolnieniach lekarskich (w szkołach, przedszkolach, w których zauważalna była absencja) jest 1466 nauczycieli" - czytamy na stronie internetowej MEN.
A co się dzieje w Podlaskiem?
Jak sytuacja ma się w naszym województwie? Jak informuje prezes Związku Nauczycielstwa Podlaskiego, w naszym regionie sytuacja nie jest obecnie jakoś specjalnie niepokojąca. Prezes Andrzej Gryguć nie przewiduje jakichś nagłych zrywów przed świętami. Podejrzewa, że z pewnością protest nauczycieli się rozwinie, ale za jakiś czas. Szczególnie że na Podlasiu wiele osób obchodzi święta katolickie i prawosławne, więc ten okres się wydłuża i raczej nie sprzyja tego typu akcjom, bo i tak jest dużo wolnego.
- To wszystko na pewno nabierze tempa, ale myślę, że już po feriach – informuje Gryguć. - Jutro spotkamy się na zarządzie i zbierzemy wszystkie dane, będziemy wtedy wiedzieli więcej o całej sytuacji.
Podlaski ZNP podkreśla, że niektórzy nauczyciele z naszego regionu są na zwolnieniach, jednak trzeba byłoby najpierw zweryfikować - czy w ramach protestu, czy faktycznie mają problemy zdrowotne.
Nauczyciele walczą o podwyżki sięgające minimum 1000 zł na etat. Aktualnie początkujący nauczyciel dostaje niespełna 2 tys. zł netto. Minister zapowiedziała po Nowym Roku podwyżki wynoszące 5%, jednak zdaniem strajkujących, będą to śmiesznie niskie kwoty.
justyna.f@bialystokonline.pl