W miniony piątek (27.07) doszło do awarii w oczyszczalni ścieków w Suwałkach. Przez ok. 6 godzin nieczystości spływały do Czarnej Hańczy. Wszystko z powodu zapowietrzenia pomp, które doprowadziły do tego, że ścieki nie mogły przedostawać się do kolejnych urządzeń technologicznych. Spiętrzyły się, dotarły do przelewu awaryjnego, a następnie do rzeki. Łącznie do Czarnej Hańczy mogło trafić ok. 2 tys. m3 nieoczyszczonej wody. W rezultacie odłowiono ok. 140 kg śniętych ryb. Niestety z upływem czasu mogą wypływać kolejne sztuki, które utknęły w roślinności rzecznej.
Suwalska spółka "Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji" wyjaśniła, że do awarii doszło z powodu nieprawidłowego nadzoru, do sprawowania którego zobowiązani byli pracownicy oczyszczalni. A ci niewłaściwie zajmowali się monitoringiem urządzeń.
W związku z tym prezes wspomnianej spółki Leszek Andrulewicz poinformował, że dyscyplinarnie zwolniono dyspozytora, który pełnił dyżur w czasie, kiedy doszło do wycieku. Natomiast kierownik oczyszczalni ścieków jest zawieszony do odwołania (do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności związanych z wydarzeniem).
Poza tym Prokuratura Rejonowa w Suwałkach wszczęła śledztwo, które jest prowadzone pod kątem artykułu 182 kodeksu karnego. Chodzi o zanieczyszczanie środowiska w znacznych rozmiarach, tzn. takich, które mogą zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka bądź spowodować, w tym przypadku – istotne obniżenie jakości wody. Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Natomiast Wiesława Blusiewicz, kierownik suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zapewnia, że nie ma obaw co do jakości wody w Czarnej Hańczy:
- Zrobiliśmy badania jakości wody. Jej stan jest dobry. Wyniki nieznacznie różnią się od tych sprzed awarii. Doszło do niej na odcinku, który nie jest atrakcyjny turystycznie.
dorota.marianska@bialystokonline.pl