Choć początek rywalizacji z Puszczą był dla Jagiellonii trudny, to jednak im mecz trwał dłużej, tym gospodarze mieli po swojej stronie coraz więcej atutów. Ostatecznie beniaminek wrócił więc z Białegostoku na tarczy, a kibice Dumy Podlasia mogą chwilowo odetchnąć, bo plama po wysokiej porażce z Rakowem została zmazana.
- Chciałbym pogratulować całej drużynie. Nie tylko tym zawodnikom, którzy grali, ale też pozostałym. Wszyscy pokazali dużą zespołowość. Wbrew pozorom, mimo wysokiego wyniku, nie był to dla nas przyjemny mecz. Cieszę się z 4 goli, ale też martwi stracona bramka. Liczę, że ten wynik wleje trochę entuzjazmu w nasze poczynania i wszystkim kibicom, którzy jeszcze chętniej będą przychodzić na nasze mecze. Spotkanie wyglądało tak, jak się spodziewaliśmy. Musieliśmy sporo napracować się przy stałych fragmentach rywala, musieliśmy być czujni i skoncentrowani. Przeciwnik ma swoje atuty i nie jest łatwo je wyeliminować. Byliśmy jednak skoncentrowani i pokazaliśmy przytomność umysłu przy kontratakach. W momencie, gdy prowadziliśmy 2:0, mieliśmy też kontrolę nad meczem i posiadaliśmy piłkę tak jak chcielibyśmy robić to zawsze - powiedział po spotkaniu Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Szkoleniowiec Dumy Podlasia zaznaczył jednocześnie, że po zwycięstwie 4:1 nikt w białostockiej ekipie nie będzie popadać w samozachwyt i od dziś drużyna ma jeden cel, a jest nim jak najlepsze przygotowanie się do starcia z Widzewem.
- Będziemy pracować nad elementami, które nie funkcjonowały. Będziemy starali się grać w kolejnych spotkaniach coraz lepiej. Ten zespół potrzebuje czasu, nie popadamy w hurraoptymizm, ale dziś chcemy się cieszyć, bo wygraliśmy mecz u siebie, zdobyliśmy pierwsze punkty w sezonie i już patrzymy na kolejny mecz z Widzewem - oznajmił Adrian Siemieniec.
Sobotnią potyczkę przy Słonecznej skomentował też opiekun gości.
- Trudno przyjmuje się taki wynik. Porażka zawsze boli, tym bardziej w takich rozmiarach. Kluczowa dla losów meczu była stracona bramka tuż przed przerwą. Nic jej nie zapowiadało. Potem musieliśmy otworzyć się i wyrównać rezultat. Niestety bramka na 2:0 podcięła nam skrzydła. Potem dokonaliśmy zmian, ale popełniliśmy błędy, które na tym poziomie drogo kosztują. Gdy kilku piłkarzy ma słabszy dzień, wtedy pojawiają się u nas problemy. Gratuluję Jagiellonii zasłużonego zwycięstwa. Przegraliśmy drugi mecz, być może musimy coś zmienić - powiedział Tomasz Tułacz, trener Puszczy.
rafal.zuk@bialystokonline.pl