Z ustaleń prokuratury wynika, że kobieta działała od 1999 r., kiedy została zatrudniona w firmie. 40-latka miała upoważnienie do pobierania pieniędzy z konta bankowego. Wykorzystując swoje stanowisko, przelewała pieniądze z konta spółki na własne. 40-latka była bardzo ostrożna, aby zatrzeć ślady przestępstwa, w raportach kasowych podawała nieprawdziwe dane o stanie gotówki w kasie.
Sprawa wyszła na dopiero wiosną 2012 r. Kobieta dopisała cyfrę "1" przed sumą 50 tys. zł na blankietach dowodów wpłat z podpisami wspólników firmy. Wtedy właśnie z majątku spółki zaczęły znikać spore sumy pieniędzy, jeden z właścicieli złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Sprawę zajęły się organy ścigania oraz biegły.
- Z opinii biegłego wynika, że w badanym okresie z kasy spółki zniknęło około 827 tys. zł - mówi Przemysław Wasilewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku.
Śledczy zbadali wpłaty gotówkowe, które wpływały w latach 1999-2012 na rachunki oskarżonej i jej męża. Nadwyżka ponad dochód wyniosła ponad 340 tys. zł.
Zarzuty usłyszała również 74-letnia główna księgowa. Zdaniem śledczych od 2008 r. do kwietnia 2013 r. wprowadzała do ksiąg rachunkowych sfałszowane raporty kasowe, a w sprawozdaniach finansowych zawierała nierzetelne dane. Grozi jej kara grzywny i do 2 lat więzienia. Drugiej z oskarżonych - nawet 10 lat pozbawienia wolności. Żadna z kobiet nie przyznała się do winy.
lukasz.w@bialystokonline.pl