Oszuści działający metodą "na zdalny pulpit" nie próżnują. We wtorek (6.06) 27-letni mieszkaniec Łomży poinformował policjantów o tym, że padł ofiarą oszustów i stracił niemal 40 tys. zł.
- Z jego relacji wynikało, że wszystko zaczęło się w maju. Wtedy to mężczyzna od dzwoniącego do niego rzekomego pracownika banku usłyszał, że "sztuczna inteligencja zarobiła dla niego pieniądze". Miało to być wynikiem inwestowania 27-latka w bitcoiny - przekazali funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
W ubiegły czwartek (1.06) w tej sprawie zadzwonił do niego inny mężczyzna podający się za starszego doradcę. Poinformował, że przez te kilka lat inwestowania kwota wzrosła do prawie 10 tys. dolarów. Mężczyzna zapewniał, że pomoże wypłacić mu te pieniądze.
- Najpierw nakłonił 27-latka do zainstalowania programu do zdalnej obsługi urządzenia, zarówno na komputerze jak i na telefonie. Później, zgodnie z jego wskazówkami, łomżanin zalogował się na swoje konto i podał rozmówcy numer, którym zatwierdza przelewy. Usłyszał też, że zanim otrzyma należne mu pieniądze musi wpłacić 20 tys. zł na poczet podatku, co też uczynił. Mężczyźni umówili się, że po weekendzie dokończą transakcję - poinformowali łomżyńscy mundurowi.
Niestety w poniedziałek (5.06) zadzwoniła jedynie pracownica banku by upewnić się czy faktycznie to 27-latek dokonuje tych wszystkich przelewów. Wtedy też uświadomił sobie, że padł ofiarą oszustów. Natychmiast pojechał do swojego banku, aby zablokować przelewy i dowiedziała się, że z konta zniknęło już 39,2 tys. zł. Wtedy o wszystkim powiadomił policjantów.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl