Na początku kwietnia ubiegłego roku policjanci z Sokółki zostali powiadomieni przez przypadkowego spacerowicza o zwłokach ludzkich, które odnalazł w rozgrzebanym przez zwierzęta dole w lesie koło Szudziałowa. Policyjne oględziny miejsca zdarzenia wykazały, że szczątki mężczyzny w średnim wieku spoczywały tam od co najmniej kilku miesięcy. Okoliczności wskazywały, że najprawdopodobniej była to ofiara zabójstwa.
W sprawie wszczęte zostało śledztwo. Po kilku miesiącach ustalono tożsamość ofiary - był to 55-letni mieszkaniec powiatu hajnowskiego. Z uwagi na skomplikowanie i zawiłość sprawy jej dalszym rozwikłaniem zajęli się funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Praca operacyjno-dochodzeniowa, po blisko 1,5 roku od zabójstwa, doprowadziła śledczych do podejrzanych o udział w tej zbrodni Podlasian. Trzej mężczyźni w wieku 23, 27 i 47 lat zostali zatrzymani pod koniec grudnia ubiegłego roku. Wszyscy usłyszeli zarzuty zabójstwa i decyzją sądu zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące. Ostatni z uczestników zdarzenia, 39-letni białostoczanin, w ręce policjantów wpadł wczoraj. On usłyszał zarzuty niepowiadomienia o zabójstwie i pomocy w ukryciu ciała ofiary. W stosunku do niego prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji.
Śledczy ustalili, że do zabójstwa doszło pod koniec czerwca 2014 r. w Czeremsze a zwłoki zostały odnalezione około 100 km od tego miejsca. Zbrodnia ujrzała światło dzienne za sprawą leśnej zwierzyny, która odgrzebała szczątki i przypadkowemu świadkowi który natknął się na nie w lesie.
ewelina.s@bialystokonline.pl