Prokuratura uznała, że był to nieszczęśliwy wypadek. Z ustaleń śledczych wynika, że z pieca centralnego ogrzewania wysypał się żar na leżące obok gazety. Papier szybko zaczął się palić, a później ogień przeniósł się na drewnianą boazerię.
Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się w Aleksandrowie koło Sejn. W połowie stycznia 2014 roku pogotowie zawiadomiło straż pożarną o pożarze. Na miejsce zdarzenia przybyło 5 zastępów straży pożarnej i 2 specjalne wozy operacyjne. Drewniany budynek szybko zajął się ogniem. Utrudnieniem dla strażaków było także wnętrze wyłożone boazerią, która podsycała pożar.
W drewnianym domu przebywały wtedy cztery osoby. Niestety trójka z nich: 29-letnia matka oraz dwoje dzieci: 7-letni syn i 4-miesięczna córka, zginęła w pożarze. Wszyscy spali na poddaszu. Uratować zdołał się ojciec rodziny, który akurat nocował na dole. Mężczyzna sam opuścił budynek.
lukasz.w@bialystokonline.pl