Łzy, emocje i ciarki na ciele
Spektakl "Za wolność, byś wolnym był" powstał we współpracy z NSZZ Solidarność Regionu Podlaskiego. Pomysł zrodził się kilka lat temu, a w tym roku podjęto się realizacji przedstawienia.
- Pomimo osobistych przeżyć z tamtego okresu, oglądając już te dwie sceny ze spektaklu, miałem ciarki na skórze. Podczas premiery czy kolejnych spektakli, aktorzy, grając to przedstawienie, wycisną łzy niejednej osobie. Ten spektakl powinnyśmy obejrzeć, przypomnieć sceny, ale przede wszystkim powinnyśmy dedykować je młodemu pokoleniu. Aby zapoznało się z nieodległą historią – mówił podczas spotkania z mediami Józef Mozolewski, przewodniczący podlaskiej Solidaności. - Spektakl jest odzwierciedleniem tego, co się działo 40 lat temu. Kiedy widzimy dziś społeczne niezadowolenie, kiedy porównamy te czasy z tą rzeczywistością 40 lat temu, to, mówiąc po młodzieżowemu, "to pikuś". Jestem wdzięczny całemu zespołowi Teatru Dramatycznego w Białymstoku za kolejną odważną decyzję. W czterdziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, swoim talentem, swoim oddaniem, zespół Teatru pokazuje to, co miało miejsce wtedy. Tę czarną brutalną noc – dodał Mozolewski.
Spektakl został przygotowany w 40. rocznicę wybuchu stanu wojennego.
- Cieszę się, że poruszamy tematy tego typu. W przyszłości także będą zdarzać się spektakle, które dotyczyć będą ważnych tematów – powiedział Piotr Półtorak, dyrektor Teatru Dramatycznego.
Twórcy podkreślają, że chcą poprzez to przedstawienie dotrzeć do młodego pokolenia, aby uświadomić młodym osobom, jak trudną historię ma za sobą Polska.
Aby chciało się chcieć
- Gdy dostałem scenariusz, to szukałem takiego fragmentu tekstu, który byłby dla mnie inspiracją. I znalazłem. Jedna z aktorek mówi słowami, jakie padały w stronę ludzi, którzy tworzyli Solidarność, że: "Naprawdę wam się chce? Dlaczego to robicie?" To są te słowa, robimy spektakl o tym, jak pewnej grupie, dużej grupie osób, w pewnym momencie "zachciało się chcieć". To o czym pisał Wyspiański w "Weselu": bylibyśmy wielcy, gdyby tylko zechciało nam się chcieć. Tym ludziom chciało się chcieć. Zmieniali pół świata. Robimy spektakl o tym, że pewnej grupie ludzi w Europie Wschodniej chciało się chcieć – stwierdził Grzegorz Suski, reżyser.
Scenariusz tego widowiska powstał specjalnie dla Teatru Dramatycznego. Napisała go Jolanta Hinc-Mackiewicz.
- Chciałam pokazać, w jaki sposób doszło do wprowadzenia stanu wojennego i dotknąć tej historii. Przesłaniem są wiersze Stanisława Barańczaka, które są w tym spektaklu odbiciem myślenia tego czasu, myślenia innych ludzi, którzy nie chcieli godzić się na walkę. O nich jest ten spektakl - podkreśliła scenarzystka.
W obsadzie spektaklu znalazły się młode osoby z zespołu teatralnego, które z uwagi na swój wiek, nie pamiętają czasów stanu wojennego. Jednak w przedstawieniu grają także osoby, które doświadczyły na własnej skórze tamtych wydarzeń.
Zbiorowa trauma i autoterapia
- Jestem jedną z nielicznym osób w zespole, którą dotknęła ta historia osobiście, dotknęła całą moją rodzinę. Moja córka urodziła się podczas trwania stanu wojennego. W związku z tym jest mi łatwiej odnaleźć w sobie emocje, które nam wówczas towarzyszyły, emocje skrajne i graniczne. Nie ukrywam, że jest to forma autoterapii, poprzez powrót do tamtych czasów. Jest to forma oczyszczenia się z czasu traumatycznego. To była trauma zbiorowa, społeczna. Możliwość zagrania w takim projekcie, historia opowiadana jest przez narratora i młodą dziewczynę, która zadaje mu pytania. To było dla mnie duże wyzwanie osobiste, nie tylko zawodowe – powiedziała Ewa Palińska, grająca w spektaklu. - Odbiór tej produkcji jest bardzo indywidualny, na ile jako społeczeństwo, chcemy się skonfrontować z tą trudną historią. Te 40 lat które minęły to historia mojej młodości. To jest z jednej strony odległe, jednak wciąż żywe. Spektakl ten jest jak muzeum, w którym odbywa się performens, każdy może wziąć z niego to, co jest dla niego ważne – dodała aktorka.
REPERTUAR TEATRU DRAMATYCZNEGO
anna.kulikowska@bialystokonline.pl