4 marca, 2 dni przed wyborami uzupełniającymi do Senatu, Anna Maria Anders, a także szef MSWiA Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński "otwierali", po roku od jej istnienia, wystawę w Archiwum Państwowym w Suwałkach poświęconą gen. Andersowi. Podczas ich wystąpienia kilku działaczy Komitetu Obrony Demokracji zaczęło wznosić okrzyki, że w placówce publicznej organizuje się wiec wyborczy.
Po dwóch miesiącach od tych wydarzeń troje działaczy KOD-u usłyszało zarzuty zakłócania spokoju i porządku publicznego. Może im grozić nawet 3 miesiące więzienia, 5 tys. zł grzywny lub kara ograniczenia wolności.
"Sprzeciwiamy się postawieniu tych osób przed sądem oraz apelujemy o zaprzestanie roztrząsania zaistniałej sytuacji do celów politycznych" - swoje stanowisko w sprawie zarzutów wydał zarząd regionalny Nowoczesnej w województwie podlaskim.
W oświadczeniu Nowoczesna podkreśliła, że protestujący wyrazili jedynie sprzeciw wobec uprawiania agitacji politycznej w instytucji państwowej, w przededniu ciszy wyborczej.
"Podczas zaistniałej sytuacji nikt nie został poniżony ani obrażony przez protestujących. Stawianie zarzutów tym osobom nie znajduje naszym zdaniem uzasadnienia" - zaznacza partia.
W stanowisku przypomniano również, że podczas dyskusji w Suwałkach wiceminister stwierdził, iż "Każdy może mieć inne poglądy, jesteśmy w wolnym kraju, demokratycznym (...)". Dlatego Nowoczesna zaapelowała, by te słowa potraktować jako argument do zakończenia sporu.
"Żądamy, aby sprawa została jak najszybciej zamknięta. W przeciwnym wypadku zostanie to odebrane jako pogwałcenie wolności słowa i swobód obywatelskich" - napisał Krzysztof Truskolaski, przewodniczący podlaskich struktur Nowoczesnej.
ewelina.s@bialystokonline.pl