Jednak nie tylko nią mogą się pochwalić młodzi mechanicy. Ostatnio w sobotę 31 maja prezentowali inne pojazdy własnej konstrukcji m.in. Waldiego 1, Dragstera i Waldolota. Impreza na Politechnice odbyła się w ramach Podlaskiego Festiwalu Nauki i Sztuki i była połączona z bezpłatnymi badaniami na hamowni podwoziowej oraz zbiórką pieniędzy na Wielofunkcyjną Placówkę Opiekuńczo - Wychowawczą "Dwójka" przy ul. 11 Listopada w Białymstoku.
Jedyne takie koło w Polsce
Koło Naukowe Auto-Moto-Club skupia około 80 pasjonatów motoryzacji, głównie z Wydziału Mechanicznego PB. - Przychodzi do nas też coraz więcej studentów z innych wydziałów, np. budownictwa i architektury - przyznaje Emil Weresa, jego prezes. To jedyne koło naukowe na uczelni technicznej, którego członkowie w ramach jego działalności i prac dyplomowych budują wymyślone przez siebie pojazdy. - Chcieliśmy, by nasze prace były nie tylko teoretyczne, ale też praktyczne - wyjaśnia Weresa. Przyznaje, że koledzy z Wrocławia czy Warszawy są tym zaskoczeni. Oni nie mogą realizować swoich pomysłów. Wszystko wynika z podejścia kadry do studentów. - Traktujemy ich prawie jak kolegów. Staramy się nie przeszkadzać, a wręcz pomagać - tłumaczy opiekun koła dr inż. Jarosław Czaban, adiunkt na Wydziale Mechanicznym w Katedrze Budowy i Eksploatacji Maszyn. Pojazdy nie powstają w ciągu kilku godzin zajęć na uczelni, ale często wieczorami i nocami.
Zaczęło się w 2004 roku od "Waldiego 1" - pojazdu spełniającego wymagania FIA odnośnie pojazdów rallycrossowych. Rok później były: Monster Truck - efekt fascynacji zawodami ciężarówek za Oceanem i Dragster - wyścigami na 1/4 mili. - Potem budowa poszła falą: Gokart, Poduszkowiec, Waldolot napędzany śmigłem - wspomina inny pracownik katedry dr inż. Dariusz Szpica, Honorowy Członek Koła. W sumie skonstruowali około 10 nietypowych pojazdów.
Nowy pojazd może poleci
Swoje cacka pokazują na Forum Motoryzacji, które od dwóch lat towarzyszy Juwenaliom. Mogą nimi przewieźć, ale prowadzić nie pozwolą. Po pierwsze, laik nie dałby sobie rady. Po drugie, liczy się bezpieczeństwo. Co rok wyjeżdżają też na paradę uliczną, przy której zawsze mogą liczyć na wsparcie policji. Eskorta jest konieczna, bo auta nie są dopuszczone do ruchu po drogach publicznych.
Koszt budowy jednego waha się w granicach 10 tys. zł. W Monstera zainwestowano już około 40 tys. zł. Zbudowany jest m.in. z części Stara 200, koła podarował Pronar. Wspomaga ich też firma SaMASZ. Jeden z ubezpieczycieli przekazuje im auta po wypadkach. Dzięki temu mogą modernizować swoje maszyny. Studenci konstruują również coś, czego się nie pokazuje - stanowiska badawcze znajdujące się w pomieszczeniach laboratorium.
Szeregi koła zasila też jedna dziewczyna - Marta Leszczyńska, studentka IV roku mechaniki i budowy maszyn w specjalności pojazdy samochodowe. Autami interesuje się od dziecka. - To jak choroba - uśmiecha się. - W zeszłym roku opiekowałam się Dragsterem. Wcześniej wymieniałam tłumik w "Waldim 1" - opowiada. Pracowała już w warsztacie samochodowym i z motoryzacją wiąże swoją przyszłość.
Na razie niczego większego niż Monster członkowie Koła Auto-Moto-Club nie planują, ale przygotowywane na koniec czerwca nowe pojazdy na pewno wszystkich zaskoczą. - Jeden jest bardzo dziwny: być może poleci jak Łajka w kosmos - żartuje uchylając rąbka tajemnicy Dariusz Szpica. - Drugi przypomina malucha - dodaje.
Kliknij tutaj aby obejrzeć zdjęcia.