- Podczas dyżuru przyjmujemy nawet kilkoro dzieci z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku - Problem jest duży, bo na oddziale zakaźno-obserwacyjnym na 34 łóżka mamy 43 pacjentów.
Niestety podobna sytuacja jest także w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Tutaj znajduje się 44 małych pacjentów, z których połowa ma już potwierdzone zapalenie opon mózgowych. Najmłodsze dziecko ma 3 lata. We wtorek (1.07) szpital zdecydował o wprowadzeniu całkowitego zakazu odwiedzin. Na oddziałach mogą tylko przebywać matki karmiące. Wszyscy chorzy w szpitalach to dzieci.
Sprawę cały czas monitoruje Centrum Zarządzania Kryzysowego, ale ogólnie miejsc jest mało i wystarczy jedynie na najbliższe doby.
- Jesteśmy przygotowani, aby zwołać zespół kryzysowy - mówi Joanna Gaweł z Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, który będzie miał na celu zorganizowanie dodatkowych miejsc.
Kilka tygodni temu w jednej z wasilkowskich szkół mówiło się o epidemii. Do szpitali trafiło wtedy pięcioro dzieci (czterech przedszkolaków i jeden uczeń). Dyrekcja szkoły szybko interweniowała w sanepidzie i okazało się, że nie ma powodów do obaw.
Objawy zapalenia opon mózgowych do złudzenia przypominają grypę lub zwykłe zatrucie. Dziecko może mieć podwyższoną temperaturę, osłabienie, silny ból głowy czy ból gardła. Aby zapobiec chorobie, należy zwracać baczną uwagę na podstawowe zasady higieny dzieci, jak np. mycie rąk mydłem oraz dostęp do środków higienicznych w toaletach. Warto też zwrócić na to uwagę podczas, kiedy wysyłamy dziecko na zorganizowany wyjazd.
lukasz.w@bialystokonline.pl