Zakład opiekuńczo-leczniczy otwarto w 2013 roku. Kosztował 4 mln zł. Przygotowano w nim ponad 70 miejsc dla osób, które wymagają opieki po wyjściu ze szpitala. W 2020 roku placówkę przekształcono w tymczasowy szpital covidowy. Po zakończeniu obiekt nie jest użytkowany. Pytam pana marszałka województwa podlaskiego. Dlaczego? - mówił Krzysztof Truskolaski podczas konferencji, apelując jednocześnie o jak najszybsze przywrócenie działalności obiektu.
Kandydaci Koalicji Obywatelskiej do Sejmu, Jolanta Den, która od marca br. pełni funkcję dyrektora DPS-u przy ul. Świerkowej oraz wiceprezydent Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. wystosowali podobny apel oraz obiecali, że gdy PO przejmie władzę zarówno w parlamencie jak i sejmiku województwa podlaskiego, to ośrodek zostanie ponownie otwarty.
– Jest to rażące zaniedbanie ze strony osób decyzyjnych. Mamy obecnie sytuację, że starsze osoby wymagające poważniejszej opieki i rehabilitacji, po wyjściu ze szpitala trafiają do DPS-ów, które często nie są do tego odpowiednio przygotowane lub nawet do ośrodków opieki paliatywnej – dodał Zbigniew Nikitorowicz
Dyrektor DPS-u podała niepokojące liczby.
- 10 lat temu byłam wicestarostą białostockim i odpowiadałam m.in. za domy opieki. Wówczas ok. 10 proc. pensjonariuszy ośrodków było osobami leżącymi, wymagającymi całodobowej opieki. Obecnie, gdy jestem dyrektorem DPS-u widzę, że statystyki znacząco się pogorszyły i to nie tylko przez covidowe ograniczenia w kwestii dostępu do lekarzy specjalistów. Aż 108 z 188 moich podopiecznych to osoby leżące. Wiele rodzin ma problem z osobami, które po hospitalizacji powinny dalej otrzymywać przez dłuższy czas stałą opiekę medyczną. Zamiast trafiać do ośrodków takich jak ten przy ul. Wołodyjowskiego, trafiają do DPS-ów o ograniczonych możliwościach – wyjaśniała Den.
Kandydatka PO dodała, że zakład opiekuńczo-leczniczy należy jak najszybciej otworzyć, a w obciążonych domach pomocy powinno się zwiększyć obsadę medyczną i zapewniać jej dobre wynagrodzenie.
24@bialystokonline.pl