"Każdy powinien go zobaczyć. Nie sposób pominąć go milczeniem". A.O.Scott, New York Times
"Odważny, sprawnie zrobiony film. Moore dał nam dużo do myślenia."
Andrew Sarris, New York Observer
"Doskonały filmowy esej".
Kirk Honeycutt, Hollywood Reporter
"Szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Elektryzuje i zmusza do myślenia".
Kennteth Turan, Los Angeles Limes
"Zabawny i przerażający jednocześnie. Wstrząsający obraz amerykańskiej obsesji na punkcie broni palnej. Efekt jest doskonały."
Peter Travers, Reling Stone
"Film naładowany energią. Potrzebujemy takiej energii. Pełnej pasji i krzyku".
Lisa Schwarzbaum, Entertainment weekly
"Zabawy z bronią to film porywający i przerażający zarazem, a przedstawiony w nim obraz społeczeństwa - przesiąkniętego strachem, podzielonego i uzbrojonego po zęby - przygnębia i na długo zostaje w pamięci".
A.O. Scott, The New York Times
"Niezwykle poruszający".
New York Post
"Przerażające spojrzenie na amerykańską obsesję na punkcie broni, które ma nami wstrząsnąć. Z powodzeniem".
Peter Travers, Rolling Stone
"Genialne. Śmiałe. Michael Moore stworzył mistrzowski dokument, który w jednej minucie wzbudza śmiech, a już w następnej aż do bólu szokuje szczerością".
Steve Oldfield, FOX-TV
"Prowokacyjny. Kiedy Moore kieruje swój sarkastyczny humor w stronę Ameryki, społeczeństwa rozkochanego w broni, efekt jest absurdalny i mrożący krew w żyłach".
Joelle Diderich, Reuters
"Prawdziwa bomba!"
Daily Variety
"Doskonały... Świetna filmowa robota".
Richard Corliss, Time
"Po prostu genialne!"
Hollywood Reporter
"Zabawy z bronią" to klasyczny Michael Moore. Wpisuję ten film na prywatną listę pięciu najlepszych filmów roku. To najlepszy obraz w dorobku Michaela Moore'a".
Tony Toscano/Talking Pictures (Salt Lake City)
"Michael Moore znów tego dokonał, tym razem kręcąc niezwykle sugestywny film dokumentalny. Otwiera oczy".
Jim Ferguson/KMSB-TV (Fox-Tucson)
"Jeśli w tym roku wybieracie się na jeden film, niech to będą "Zabawy z bronią". Przegapcie go, a będziecie żałować... To jeden z najlepszych filmów roku... Pełen emocji, prawdy i szorstkiego realizmu... Panie Moore, niech się pan szykuje do odebrania Oscara!"
Jeffrey K. Howard/The Movie Guys ABS News (Las Vegas)
"Niewykluczone, że to jeden z najbardziej trafionych filmów politycznych i polemicznych w historii".
Michael Wilmington, Chicago Tribune
List Michaela Moore'a do George'a W. Busha.
"Szanowny Panie Poruczniku,
Pozwolę sobie tytułować Pana Porucznikiem i mam nadzieję, że nie ma Pan nic przeciwko temu, że użyję tego właśnie jedynego wojskowego tytułu, jakiego kiedykolwiek się Pan dosłużył. A miało to miejsce w trakcie Pana "służby" w tzw. Powietrznej Teksańskiej Gwardii Narodowej. W chwili, kiedy zobaczyłem Pana wysiadającego z samolotu w tym mundurze chłoptasia z lotnictwa założyłem, że teraz życzy Pan sobie, aby zwracano się do niego używając tytułu wojskowego, nie zaś cywilnego, który zafundowali Panu przyjaciele Pańskiego Tatusia.
A zatem do rzeczy. Panie Poruczniku, czy mógłbym zwrócić się do Pana z pewną prośbą?
Czy byłby Pan tak UPRZEJMY i zaproponował coś ciekawszego, niż RÓŻANY KRZEW?
Wczoraj w telewizji widziałem tego Irakijczyka, na którego trafili Pana chłopcy i który twierdzi, że "zakopał" jakieś plany broni nuklearnej na swoim "podwórku" w Bagdadzie - dokładnie dwanaście lat temu - "pod RÓŻANYM KRZEWEM".
O rany. Niezłe. Pan naprawdę jest przekonany, że jesteśmy tacy głupi na jakich wyglądamy? Zdaję sobie sprawę, że nasza fascynacja "Amerykańskim Idolem" i Scottem Petersonem może sprawić, że jako Amerykanie sprawiamy niezbyt dobre wrażenie, ale kiedy ktoś próbuje nas okłamać, żeby nas wciągnąć w wojnę, naprawdę wymagamy POGŁĘBIONEJ INFORMACJI. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że wymaga to również większego niż zwykle WYSIŁKU.
Ustalmy jedno, panie George. Nie chodzi nawet o moją irytacje wywołaną Pana kłamstwami i próbami manipulacji. Chodzi o to, że sprawując kontrolę nad Irakiem od ponad dwóch miesięcy nie znalazł Pan czasu, żeby podłożyć kilka atomówek albo pojemników z gazem paraliżującym. Pomogłoby to Panu przynajmniej UKRYĆ fakt, że nas Pan okłamuje.
Tym sposobem jasno widać, że był Pan przekonany co do tego, iż fakt, że wszystko Pan zmyślił, nikomu nie będzie przeszkadzało. Z tej prostej przyczyny nie sfabrykował Pan dowodów na obecność broni masowego rażenia. Inny prezydent z pewnością zdawałby sobie sprawę z oburzenia, jakie w amerykańskim społeczeństwie może wywołać poznanie prawdy - i dołożyłby wszelkich starań, aby zatuszować swoje matactwa.
Johnson postąpił tak w przypadku Zatoki Tonkińskiej. Powiedział, że nasze statki zostały "zaatakowane" przez Północnych Wietnamczyków. Nie miało to zbyt wiele wspólnego z prawdą, Johnson jednak wiedział, że musi przynajmniej sprawić, żeby tak to WYGLĄDAŁO. Nixon twierdził, że nie jest "oszustem", ale wiedział, że to nie wystarczy, więc zapłacił włamywaczom i jakimś cudem z przechowywanej w Owalnym Gabinecie kasety wyparowało 18 i pół minuty. Dlaczego to zrobił? Ponieważ wiedział, że Amerykanie byliby ostro wkurzeni, gdyby poznali prawdę.
Pańska arogancka odmowa poparcia werbalnego oszustwa fałszywymi dowodami, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić to policzek wymierzony w naszą zbiorową, amerykańską twarz. To tak jakby mówił Pan: "Amerykanie są tak cholernie apatyczni i leniwi, że nawet nie będę musiał produkować żadnej broni, żeby uzasadnić nasze żądania!". Gdyby Pan chociaż w zeszłym miesiącu wykopał kilka silosów pod Tikritem, albo rozpuścił wąglik w okolicy Basry, albo "odkrył" zapasy plutonu, domową wideotekę Udaya Husseina karmiącego tygrysy. Byłby to znak, że sądzi Pan, iż moglibyśmy oburzyć się, gdybyśmy Pana nakryli na kłamstwie. Można by to również zrozumieć jako dowód pewnego rodzaju "szacunku". Naprawdę nie dbalibyśmy o to, że później by się wydało, że sam Pan podłożył broń masowego rażenia - jasne, bylibyśmy odpowiednio zirytowani, ale przynajmniej dumni. Dumni, bo świadomi tego, że wiedział Pan, iż MUSI poprzeć czymś realnym zmyślone przez siebie zarzuty!
Jak się zdaje, w tym tygodniu już sam Pan na to wpadł. Miliony z nas zaczęły domagać się, żeby odkrył Pan karty - "fikcyjne przyczyny fikcyjnej wojny". Błyskawicznie wyprodukował Pan tego człowieka wraz z jego różanym krzewem oraz dwunastoletni świstek papieru wraz z kawałkami metalu. CNN podało wiadomość z ostatniej chwili o 17:15 głosząc wszem i wobec, że mają to na wyłączność! "IRAK! ZNALEZIONO BROŃ ATOMOWĄ!". Jednak kilku dobrych reporterów zaczęło zadawać wnikliwe pytania - 3 godziny wystarczyły, aby Pana własna administracja przyznała, że plany nie miały nic wspólnego z "dymiącym pistoletem" dowodzącym obecności w Iraku broni masowego rażenia.
No i klops.
Panie Poruczniku, opieranie się na krzewie raczej nigdy nie działa.
Pozdrawiam,
Michael Moore
PS. Sorry, wciąż jednak nie mogę darować sobie tego lotniczego mundurka. Wiem, potrzebuję pomocy. Ale kiedy wylądowałeś na tym lotniskowcu i pojawił się baner z napisem "MISSION ACCOMPLISHED", - nie zrozumiałem, właściwie jaka misja została zakończona? Z moich obserwacji wynika, że od momentu, w którym powiedziałeś, że misja została zakończona, zginęło pięćdziesięciu naszych młodych żołnierzy. Wciąż rządzi anarchia, Brytyjczycy też tracą swoje dzieci i wygląda na to, że pokręceni fundamentaliści są gotowi do przejęcia władzy w kraju. Kobietom już się nakazuje, żeby zasłoniły twarze i zamknęły usta, wykonano egzekucje na właścicielach sklepów sprzedających alkohol, a właścicieli kin pokazujących "niemoralne" filmy z Hollywood zmuszono do ich zamknięcia. A to nawet nie jest zachodni Texas! Może wskoczysz znów w ten swój kombinezon, polecisz do Bagdadu i wylądujesz na lotnisku swego czasu nazywanym imieniem Saddama, wyskoczysz z samolotu i pomachasz radośnie, jak to masz w zwyczaju - tym razem pod napisem "MISSION IMPOSSIBLE".
List opublikowany został 26 czerwca 2003r. na stronie internetowej www.michaelmoore.com
Na stronie dostępna jest angielska wersja listu oraz liczne informacje dodatkowe na temat filmu "Zabawy z bronią".