Ćwiczenia i zabawy
W czwartek (24.01) policjanci szkolili psy służbowe. Funkcjonariusze wraz z czworonogami ćwiczyli taktykę prowadzenia działań ratowniczych na lodzie. Poza tym mundurowi, w praktyce, doskonalili swoją wiedzę z posługiwania się specjalistycznym sprzętem do ratownictwa lodowego. Szlifowali także prowadzenie asekuracji ratującego oraz zabezpieczanie i ewakuację osoby ratowanej z przerębli lodowej oraz tej, która znajduje się już poza zbiornikiem wodnym. Nie zabrakło również ogólnej tresury psów oraz zajęć z obrony przewodnika.
Służby, policja, ale też strażacy uczulają, żeby nie należy wchodzić na zamarznięte stawy, jeziora, a tym bardziej rzeki. Dotyczy to nie tylko dzieci, ale też i dorosłych. Zalegający na pokrywie lodowej śnieg potrafi być bardzo zdradliwy. Pod warstwą śniegu trudno ocenić zagrożenie, ponieważ nie widać grubości lodu, przerębli i innych niebezpiecznych miejsc. Ponadto śnieg obciąża dodatkowo taflę lodu, zmniejszając jego wytrzymałość. Szczególnie niebezpieczne są miejsca w pobliżu ujścia rzek i kanałów, nurtów rzek, ujęć wody, mostów, pomostów i przy brzegach. Woda w ruchu trudniej zamarza i zwykle lód w tych miejscach jest cieńszy. Unikajmy również miejsc zacienionych, gdzie przez pokrywę lodową widać płynącą wodę.
Jeżeli jednak zdecydujemy się na zabawę na lodzie, pamiętajmy, że na taflę powinny wchodzić co najmniej dwie osoby, które muszą przebywać w pewnej odległości od siebie, jednak zawsze w zasięgu wzroku. Pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić na lód, jeśli w pobliżu nikogo nie ma (dotyczy to również wędkarzy). Do tego bawiąc się na lodzie, nie powinno się trzymać rąk w kieszeniach, ponieważ w razie wpadnięcia do wody trudniej będzie się z niej wydostać. Jeśli usłyszymy trzeszczenie lodu, nie zatrzymujmy się, ale natychmiast zawróćmy w kierunku brzegu. Zaalarmujmy również pozostałe osoby o potencjalnym niebezpieczeństwie. Z kolei jeśli na lodzie zauważymy wystającą gałąź bądź krzaki, uważajmy. Być może ktoś w ten sposób próbuje nas ostrzec.
Poza tym, bawiąc się na lodzie, warto mieć przy sobie gwizdek, którego ewentualnie możemy użyć do wezwania pomocy. Warto zaopatrzyć się także w kolce (czekany) pomocne przy wczołganiu się na lód. Kolce te można kupić w większości sklepów wędkarskich lub wykonać samemu, np. z wkrętaków (zaostrzone końce, rękojeści połączone linką zakładaną na szyję, na ostrza można założyć cienką, elastyczną rurkę, która zabezpieczy przed rozdarciem kombinezonu).
Ponadto podczas wędrówki uderzajmy co pewien czas, np. podeszwą, w lód. Gdy pod wpływem uderzenia pokrywa lodowa pęka lub trzeszczy – wycofajmy się tą samą drogą. Natomiast pojazdami motorowymi możemy jeździć tylko po specjalnie przygotowanych torach. Jeżeli zdecydujemy się na wjazd samochodem na lód, bądźmy przygotowani na szybkie jego opuszczenie. Na lodzie pod żadnym pozorem nie używajmy pasów bezpieczeństwa, również szyby powinny być opuszczone.
Co robić, jeśli pod kimś załamie się lód?
Jeżeli lód się załamie, zachowajmy spokój i spróbujmy głośno wzywać pomoc. Najlepiej jest położyć się płasko na wodzie, rozkładając szeroko ręce i starając się wpełznąć na lód. Oszczędzajmy siły na wydostanie się z wody, ponieważ wyjście z niej, bez niczyjej pomocy, o własnych siłach, jest niezwykle trudne – ręce ślizgają się po mokrym lodzie, nie można znaleźć chwytu. W kierunku brzegu poruszajmy się w pozycji leżącej.
Kiedy zauważymy osobę tonącą, w pierwszej kolejności postarajmy się zaalarmować służby ratunkowe, tj. straż pożarną (tel. 998 lub 112) bądź pogotowie ratunkowe (tel. 999 lub 112). Zawsze trzeba mieć na uwadze to, że najważniejsze jest bezpieczeństwo ratownika. Jeśli lód załamał się pod osobą poszkodowaną, może załamać się również pod nami. Osoba udzielająca pomocy, bez odpowiedniego zabezpieczenia, w zimnej wodzie może przebywać ok. 3 minut. Później - ze względu na wyziębienie organizmu - sama szybko może stać się osobą poszkodowaną.
Udzielając pomocy, nie biegnijmy w kierunku osoby poszkodowanej, ponieważ zwiększamy w ten sposób punktowy nacisk na lód, który w każdej chwili może się pod nami załamać. Do tonącego najlepiej zbliżyć się, czołgając. Jeśli w zasięgu ręki mamy do dyspozycji długi szalik, grubą gałąź, sanki, spróbujmy podczołgać się na odległość rzutu i podajmy przedmiot poszkodowanemu. Natomiast po wyciągnięciu kogoś z wody należy zadbać o okrycie czymś ciepłym (płaszczem, kurtką) i jak najszybciej przetransportować tę osobę do zamkniętego, ciepłego pomieszczenia, aby zapobiec dalszej utracie ciepła. Pamiętajmy, że nie wolno poszkodowanego polewać ciepłą wodą, ponieważ może to spowodować u niego szok termiczny. W miarę możliwości należy podawać słodkie i ciepłe (ale nie gorące) płyny do picia. Niezbędna jest też kontrola lekarska.
dorota.marianska@bialystokonline.pl