W Polsce wciąż jest dość duże przyzwolenie społeczne na tzw. wypłaty pod stołem. Jak wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, na taką procedurę zgodziłoby się aż 24% naszych rodaków. Ankietowanych zapytano o to, czy woleliby mieć wyższą wypłatę i dostawać ją częściowo na umowie, czy niższą, ale mieć wszystko "na papierze”.
Badanych podzielono na dwie grupy. U pierwszej korzyść z dostawania części wypłaty "pod stołem" wynosiłaby 100 zł, a u drugiej - 500 zł. W pierwszej z nich co piąta osoba wolałaby dostawać wypłatę nieoficjalnie, a w drugiej, ten odsetek był znacznie wyższy. Ogółem całą procedurę (oczywiście hipotetycznie) zaakceptowałoby aż 24% Polaków.
Okazuje się, że najczęściej na nielegalny proceder godzą się najmłodsi. U osób w wieku 18-24 lat aż 43% ankietowanych zgodziłoby się na płatność pod stołem. Z kolei w grupie osób 25-34 lat przystałoby na to 35% osób. Dla porównania tylko 13% osób od 55 lat wzwyż zgodziłyby się na wypłaty bez umowy.
Trzeba jednak pamiętać, że wyrażenie zgody na taki proceder jest nie tyko nielegalne, ale i wiąże się z innymi konsekwencjami. Osoby, które nie mają wszystkiego udokumentowanego, muszą się liczyć z niższą emeryturą w przyszłości, a nawet brakiem ubezpieczenia (jeśli w ogóle nie jest zatrudniony). Do tego dochodzi niższa zdolność kredytowa, lub jej brak, ponieważ dla banku liczy się jedynie wypłata, która jest udokumentowana. Komplikuje się też sprawa związana ze zwolnieniami lekarskimi, czy urlopami.
Wypłata pod stołem - konsekwencje pracodawcy
Pracodawca może mieć spore problemy za wypłacanie pieniędzy pracownikom „pod stołem”. Może być wszczęte wobec niego postępowanie karnoskarbowe. Może on zostać ukarany karą grzywny, albo nawet trafić na 2 lata do więzienia.
24@bialystokonline.pl