Do niepokojącej sytuacji doszło w poniedziałek (25.06) około godziny 19.30. Wówczas polskie patrole przy granicy państwa na terenie Puszczy Augustowskiej zauważyły po białoruskiej stronie unoszące się kłęby dymu. Zgodnie z przyjętymi procedurami, poinformowano o pożarze służby sąsiedniego państwa. Po wielokrotnych bezskutecznych próbach nawiązania kontaktu ze stroną białoruską, która odrzucała połączenia i nie odbierała telefonów, udało się to dopiero po około pół godziny. W tym czasie ogień cały czas się rozprzestrzeniał.
Na miejsce po polskiej stronie przyjechali leśnicy i straż pożarna. Pożar był cały czas monitorowany przez nasze służby, by nie przeniósł się na polską stronę. Po ponad godzinie po stronie białoruskiej pojawiły się służby, które ugasiły ogień.
Dziś około 6.00 rano, w tym samym miejscu polskie służby także zauważyły ogień. Nawiązanie łączności i próba powiadomienia strony białoruskiej ponownie była utrudniona. Na miejscu, gdzie tliła się wciąż ściółka, białoruskie służby pojawiły się po ponad godzinie.
- Obecność osób postronnych w takich rejonach jak okolice Puszczy Augustowskiej czy Puszcza Białowieska może doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji szczególnie kiedy mamy do czynienia z suszą i ogniem. Takie zdarzenia mają negatywne skutki dla środowiska i bardzo często wywoływane są przez nieodpowiedzialne działanie człowieka - podkreśla Paweł Śnieć z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
ewelina.s@bialystokonline.pl