"Bojarczycy tworzyli jedną rodzinę." - wspomina Halina Lubecka. "Ludzie się dosyć często spotykali na Bojarach, odwiedzali, grali w różne gry towarzyskie, w karty, w domino." - dodaje Wiera Kalisz. Z sentymentem na Bojary patrzy także Eugeniusz Szpakowski - uwieczniony na jednym z ciekawszych zdjęć w tym wydawnictwie - to fotografia na trzepaku mieszczącym się przy ul. Monopolowej 6a. Tam spędził beztroskie, dziecięce lata. Markowi Szemiotowi Bojary przypominały taką ładną wieś w centrum miasta. Ludzie wychodzili na ulice, siadali na ławeczkach, rozmawiali z przechodniami, odwiedzali sąsiadów.
Z Bojar jest też Piotr Damulewicz, związany z Akademią Teatralną, aktor BTL-u, pomysłodawca Konkursu Recytatorskiego "Kresy". W jego pamięci na zawsze pozostaną wspaniali sąsiedzi i atmosfera niezwykłej dzielnicy. "Takie Bojary, jakie pamiętam, zniknęły bezpowrotnie." - pisze.
Udaje się je ocalić na archiwalnych fotografiach, które wypełniają ten album. Drewniana zabudowa, zadbane ogródki, spotykający się i wspólnie muzykujący mieszkańcy. Opowieści przesycone sentymentem za dawnymi czasami. Ale jak chronić to, co pozostało? Kolejne bojarskie domy przestają istnieć. W ostatnim pożarze przy ul. Wiktorii 6 spłonął budynek, w którym pomieszkiwał przyszły marszałek Józef Piłsudski. Przychylam się do refleksji Sebastiana Wichra z Departamentu Urbanistyki w Urzędzie Miejskim, że "bezpowrotnie straciliśmy szansę na zachowanie historycznego charakteru dzielnicy." Warto zachować choć pamięć. Album wydany przez CLZ pamięć o Bojarach przedłuża i pomaga poczuć magiczny klimat dzielnicy.
Przeczytaj także:
Ucywilizować deweloperów, zaprosić artystów, ochronić pamięć. Debata o Bojarach