Związkowcy z PKS w Suwałkach weszli w spór zbiorowy z prezesem spółki Leszkiem Cieślikiem. Jest to rezultat podpisania przez niego zgody na konsolidację podlaskich PKS-ów. Związkowcy uważają, że połączenie to oznacza np. dla Suwałk sprzedaż majątku i zwolnienia pracowników. Przekonują, że dotychczasowe inkorporacje przeprowadzane w innych częściach Polski zawsze kończyły się upadkiem firm.
Ponadto związkowcy domagają się natychmiastowego zaprzestania działań związanych z włączeniem PKS Suwałki do spółki PKS Białystok. Jeżeli w ciągu najbliższych 4 dni postulat nie zostanie spełniony, dojdzie do strajku.
- Jutro mam spotkanie z prezesem. Będziemy rozmawiali. Prezes podpisał uchwałę a mógł tego nie robić. Zrobił to, bo boi się o własne stanowisko. On dobrze wie, że taka decyzja przyniesie same negatywne skutki. 1 stycznia 2017 roku firma funkcjonująca od wielu lat przestanie istnieć. Jedyna nadzieja w tym, że wojewoda nie podtrzyma uchwały marszałka. Tym bardziej, że biegły rewident, który wydał opinię o połączeniu, wcześniej dostawał pieniądze od marszałka. Zachodzi tu tzw. konflikt interesów – wyjaśnia Jarosław Żaborowski, Przewodniczący Samorządnego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników PKS.
Od kilku tygodni trwa również zbiórka podpisów w sprawie wstrzymania konsolidacji spółek.
W najbliższy poniedziałek petycja z podpisami przekazana zostanie marszałkowi. PKS w Suwałkach zebrał ich ponad 4 tys. a PKS w Zambrowie 2 tys. Tego dnia, w południe związkowcy z Suwałk, Zambrowa i Siemiatycz spotkają się z władzami samorządu województwa.
Połączona spółka - czyli pięć podlaskich PKS-ów (Białystok, Łomża, Suwałki, Zambrów i Siemiatycze) w jednym zgodnie z planami Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku ma zacząć funkcjonować od 1 stycznia 2017 roku. Związkowcy z Suwałk i Zambrowa zapowiadają, że jeżeli do tego dojdzie, to tego dnia nie wyjadą na trasy.
dorota.marianska@bialystokonline.pl
