Domki dla owadów, przy współpracy z miastem, chcieli ustawić w Białymstoku działacze Greenpeace. Magistrat zrezygnował jednak z udziału w akcji. Teraz urzędnicy sami postawili hotele dla dzikich zapylaczy - jeden w Parku Planty, drugi w Akcencie ZOO, obok wolier ptasich.
Domki są zbudowane z materiałów naturalnych. Zostały zamontowane w sąsiedztwie roślin owadopylnych i kwitnących w różnych okresach roku. U podstawy domków znajdują się kamienie polne, które dadzą też schronienie drobnym kręgowcom. Na wiosnę w domkach zostaną umieszczone larwy pożytecznych owadów. Jeśli akcja spełni swój cel, w przyszłym roku na terenach białostockich parków pojawią się kolejne domki dla owadów - zapewnia magistrat.
Przyczyną wymierania pszczół miodnych i dziko żyjących owadów zapylających jest nie tylko postępująca chemizacja rolnictwa, zmiany klimatyczne i choroby, ale też nowoczesne budownictwo miejskie (betonowe bloki i nawierzchnie pozbawione są zakamarków, w których zimują owady). W specjalnie zaprojektowanych domkach owady znajdą schronienie, miejsce do życia, rozmnażania i pracy - czyli zapylania.
Mimo, że pszczoły kojarzą się głównie z produkcją miodu, to najważniejszym dla człowieka efektem ich pracy oraz pracy innych owadów zapylających, jest zapylanie. Co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu zawdzięczamy właśnie im.
ewelina.s@bialystokonline.pl